Roland Barthes, Wstęp do analizy strukturalnej opowiadań Istnieje niezliczona ilość opowiadań w różnych formach - mowie, piśmie, obrazach - i we wszystkich grupach ludzkich, a często zupełnie różne kultury lubią te same opowiadania. Czy tak ogólne zjawisko da się opisać - poza wymienieniem kilku odmian? I jak rozpoznać, że te odmiany klasyfikują się jako opowiadanie? Błędne koło: aby opisać, trzeba wiedzieć co, a żeby wiedzieć co, trzeba znać opis tego. Od czasów Arystotelesa badano formę narracji. Strukturalizm też chciał znaleźć ogólną zasadę opowiadania. Musi taka być, bo nikt nie mógłby stworzyć opowiadań nie znając jej.
Zwolennicy nauk eksperymentalnych chcieliby zastosować metodę indukcyjną: przebadać wszystkie opowiadania danego gatunku, epoki, społeczeństwa i na ich podstawie zarysować ogólny model. Ale opowiadań są miliony! A nawet językoznawstwo, które ma do ogarnięcia tylko trzy tysiące znaków, nie mogło czegoś takiego osiągnąć. Językoznawstwo zastosowało więc dedukcję: najpierw stworzyło hipotetyczny model opisu (lingwiści amerykańscy nazywają to „teorią”), a potem odnosiło do niego losowo wybrane przykłady i sprawdzało, czy się zgadza. Okazało się to skuteczną metoda - umożliwiło nawet przewidzenie faktów, które nie zostały jeszcze odkryte. W takim razie tę metodę powinno się też zastosować do badania opowiadań.
Język opowiadania
a) ponad zdaniem
Językoznawstwo zatrzymuje się na zdaniu. Zdanie nie jest tylko szeregiem słów, ale pewnym porządkiem - nie można go sprowadzić tylko do sumy słów.
Tak samo wypowiedź też nie jest tylko sumą zdań.
Kiedyś wypowiedź jako całość badała sławna nauka - retoryka, ale w historycznym rozwoju przesunęła się bardziej w stronę literatury i teraz brakuje jakiejś nowej nauki o wypowiedzi.
Opowiadanie to wielkie zdanie (i na odwrót - zdanie orzekające jest małym opowiadaniem). W opowiadaniu można znaleźć powiększone i przetworzone na swój sposób główne kategorie czasownika: czasy, aspekty, tryby, osoby, a nawet „podmioty” przeciwstawione orzeczeniom czasownikowym. Typologia czynności A-J Greimasa widzi w mnogości osób opowiadania funkcje elementarne analizy gramatycznej. b) poziomy znaczenia
Z lingwistycznego punktu widzenia zdanie można opisać na kilku poziomach (fonetycznym, fonologicznym, gramatycznym, kontekstowym). Te poziomy są w związku hierarchicznym. Żaden poziom nie może sam wytworzyć znaczenia - nabiera go dopiero włączone na wyższy poziom (fonem, choć można go świetnie opisać, sam nic nie znaczy, dopiero jako element wyrazu, a z kolei wyraz musi być włączony w zdanie).
(…)
…
…gdyż ten nieruchomy wzrok był mieszaniną nienawiści, ironii i braku wiary w siebie… - bezosobowe. Dzisiaj publiczność ma wrażenie, że przestano pisać „powieści”, ponieważ przesunięto sposób narracji: z opowiadania na sam akt mówienia, mającego też silny czas teraźniejszy.
(Z płaszczyzny konstatującej na płaszczyznę performatywną, jak: „Wypowiadam wojnę”.)
W społeczeństwach archaicznych była zakodowana (określona…
…: rdzenie, katalizy, oznaki i informacje.
Przy czym trzeba oczywiście pamiętać, że jedna jednostka może jednoczesne należeć do dwóch różnych klas - picie whisky informuje i o czynności, i o charakterze bohatera.
Można też inaczej podzielić: katalizy, oznaki i informacje są wszystkie rozszerzeniem rdzeni.
Składnia funkcyj (sic!)
Informacje i oznaki mogą mieszać się, np. opis osoby zawierający dane urzędowe…
…: każda funkcja rozpoczynająca „uwodzenie” narzuca już w chwili pojawienia się - przez samą nazwę, którą wywołuje - cały proces uwodzenia, jaki poznaliśmy ze wszystkich opowiadań.
Nawet najbardziej nieważna sekwencja, złożona z niewielkiej liczby rdzeni (tzn. dispiczerów) zawiera zawsze alternatywy. Może się wydać śmieszne łączenie w sekwencje drobnych działań składających się na „częstowanie papierosem…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)