Akt afirmacji - wykład

Nasza ocena:

3
Wyświetleń: 987
Komentarze: 0
Notatek.pl

Pobierz ten dokument za darmo

Podgląd dokumentu
Akt afirmacji - wykład - strona 1

Fragment notatki:

Sam akt afirmacji - bezinteresowny, nabiera moralnej wartości (godziwości - tylko taki akt godny osoby według miary jej godności). Jest to akt godny wobec tej osoby, wobec której się go spełnia i wobec tej, która go dokonuje. Nietrudno dostrzec, że tego rodzaju akty - są według tradycji - aktami miłości. Warto w tym miejscu zauważyć chrześcijańskie przykazanie miłości - które „nie jest przykazaniem nowym, ale przykazaniem starym, które posiadacie od początku” (1 J 2,7), a jedyną nowością «nowego przykazania» jest wykładnia «jak Ja was umiłowałem» (J 13, 34).
„Miłość jest autarkiczna. Nie da się jej «użyć». Chcieć afirmować osobę drugiego ze względu na coś różnego niż ona sama, to wcale jej nie afirmować, raczej traktować ją instrumentalnie, czyli pozbawiać ją przysługującej jej obiektywnie rangi samorządnego podmiotu, to nie liczyć się z prawdą o jej godności”. Stąd człowiek nie może siebie ani zrozumieć, ani spełnić bez miłości.
W ten sposób dotykamy czegoś, co można nazwać dotykiem sedna sprawy człowieka - jest nim miłość. Miłość nie tylko jako coś, co się jest winnym osobie z racji jej godności, ale także jako sprawa afirmowania swych własnych sądów powinnościowych - moralnych autoimperatywów, czyli sprawa wierności własnemu sumieniu.
„Aby «czynić dobrze, a unikać zła» (jak głosi pierwotna zasada sumienia - synderezy, a zarazem elementarna formuła ludzkiej «praxis»), człowiek musi stale w tymże sumieniu niejako przekraczać siebie w kierunku dobra prawdziwego: jest to podstawowy kierunek owej transcendencji, która stanowi właściwość osoby ludzkiej «proprium personae». Bez tej transcendencji - bez przekraczania i niejako przerastania w stronę prawdy oraz w stronę chcianego i wybieranego w świetle prawdy dobra - osoba, podmiot osobowy, poniekąd nie jest sobą. I dlatego też nie uwydatniamy jeszcze osobowej właściwości człowieka, gdy analizujemy akty jego poznania, woli czy też świat wartości z nimi związany, jeżeli nie wydobywamy przy tym na jaw owej transcendencji, która tkwi w tychże aktach poprzez odniesienie do prawdy oraz do dobra jako «prawdziwego» (czy też «godziwego»), tzn. chcianego i wybieranego na zasadzie prawdy. Wszystko to staje się dla nas oczywiste poprzez analizę sumienia.
Równocześnie analiza sumienia ukazuje nam ścisły związek pomiędzy transcendencją a spełnieniem. Chodzi [...] o spełnienie siebie w [...] czynie. Poprzez taki czyn ja sam «staję się» dobrym i «jestem» dobry jako człowiek. Wartość moralna sięga w całą głębię ontycznej struktury «suppositum humanum»”.
Zatrzymajmy się przy tym stwierdzeniu. Cóż właściwie znaczy wartość moralna sięga w całą głębię ontycznej struktury podmiotu ludzkiego? Oznacza to uznanie prawdy, o której już była mowa - czyn dobry lub zły sprawia, że osoba, która ten czyn spełnia jest dobra lub zła. Cały czas jednak pozostajemy w kręgu refleksji dowodzącej, że istnieje ścisła zależność etycznego wymiaru osoby od styczności czynów. Wciąż jednak nie dana została odpowiedź na pytanie, które może w tym miejscu się jawić - co sprawia, że czyn jest moralnie dobry lub zły?


(…)

… na cel. Dlaczego jałmużna jest dobrem? Przecież ten, który jej udziela, w jakiś sposób uszczupla swoje zasoby, czyni sobie niejako krzywdę, zubaża siebie. Co sprawia, że jakąś darowiznę, na przykład znacznego biznesmena, uważamy za mniej czytelną etycznie, niekiedy wręcz za podejrzaną, wtedy, gdy związana jest ona z ogromną reklamą, albo dokonana zostaje w sytuacji, w której urząd podatkowy depcze…
... zobacz całą notatkę



Komentarze użytkowników (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz