. CZAS I PRZESTRZEŃ
George Hazeldon zaprojektował miasto Hertitage Park, koło Kapsztadu. Ma być idealnie strzeżone przed zagrożeniami zewnętrznego świata, by jego mieszkańcy nie musieli żyć we wszechobecnym w dzisiejszych czasach poczuciu strachu oraz zapewniać różne rozrywki. Określa to jako próbę odtworzenia „wspólnoty”. Wspólnota jest ostatnią z istniejących dziś utopii - powszechnej harmonii i wzajemnej życzliwości ludzi. Trzeba jednak zauważyć, że mieszkańcy takiego miasta nie mogą zrobić niczego wbrew ustalonym regułom, gdyż konsekwencją tego byłaby natychmiastowa, „odgórna” kara. Wcześniejsze, naturalne wspólnoty, nie potrzebowały systemu nadzoru, by utrzymywać porządek wewnątrz siebie. W czasach współczesnych istnieje wiele osób, będących ofiarami manii prześladowczej, szukających logicznych usprawiedliwień dla swoich niepowodzeń. Obwiniają za nie bliżej nieokreślonych „prześladowców”. Miejski strach zostaje zinstytucjonalizowany, na walkę z „prześladowcami” (plebsem, łazikami, gangami, itp.) przeznacza się coraz więcej publicznych pieniędzy. Z kolei ludzie starają się unikać przestrzeni publicznej i aktywnego w niej udziału. Strach prowadzi do zaostrzania kar, wprowadzenia kary śmierci, ograniczenia wolności przez kontrole, kryminalizacji odmienności oraz, przede wszystkim, polityka separacji zamiast wypracowywania zasad współżycia.
Ceną życia w Heritage Park byłoby wyzbycie się więzi społecznych i obojętność na drugiego człowieka.
Kiedy obcy spotyka obcego W mieście dochodzi do mnóstwa, nieustannych przypadkowych spotkań między obcymi sobie osobami, „niby - spotkań” bez przeszłości i przyszłości. Koniecznym warunkiem istnienia staje się uprzejmość (rodzaj maski, dzięki której nie obarczamy innych naszą osobą). By mieszkańcy przyjęli uprzejmość, „uprzejme” musi być środowisko (musi zapewniać przestrzeń, w której ludzie mogą być tylko i wyłącznie osobami publicznymi, ma być wspólnym dobrem, zadaniem). Miejsca publiczne można zasadniczo podzielić na dwie kategorie i żadna z nich nie jest ideałem, gdyż pozostają nie-gościnne. Pierwsza to zimna przestrzeń miejska (pozbawiona życia, nie zachęca do pozostania w niej). Druga, to ta, która ma przekształcać mieszkańców miasta w konsumentów (sale koncertowe, pasaże handlowe, muzea), równocześnie nie zachęcając ich do współ-działania, interakcji. Konsumenci są zbiorowością, ale nie całością, gdyż konsumpcja jest czynnością indywidualną. Ta przestrzeń nie jest wykorzystywana do nawiązywania relacji społecznych. Miejsca emiczne, miejsca fagiczne, niby-miejsca i puste przestrzenie Karnawał był czasem, w którym miasto ulegało przemianie (ukazywało swe drugie oblicze). Zakupy („wyprawy do miejsc konsumpcji”) są podróżą w przestrzeni i czasie, przejściem do innego świata, a nie przemianą istniejącego. Ukazuje świat inny, nieosiągalny w życiu codziennym. Miejsca zakupów są „świątyniami konsumpcji”, gdyż ściągają do nich pielgrzymi. Istnieje samo dla siebie, oddzielone od świata, oczyszczone z gwałtownego ścierania się różnic (istnieje różnorodność, lecz łagodna), stanowi czysta, nieskażoną rozrywkę, równowagę między wolnością a bezpieczeństwem, dając poczucie wspólnoty.
(…)
… solidarności wspólnotowe, poczucie identyczności, które wyklucza istnienie naprawdę istotnych różnic, które wymagałyby dyskusji i wspólnego stanowiska. Ludzie zmierzeni z innością innych przyjmują jedną z dwóch postaw. antropoemiczna - rezygnacja z kontaktów z obcymi, absolutne odcięcie się od nich (obecnie: getta miejskie, segregacja rasowa, deportacje, więzienia, morderstwa). Polega na unicestwieniu innego. antropofagiczna - przyswojeniu obcości, „połknięciu” jej (kanibalizm, przymusowa asymilacja, likwidacja „przesądów i zabobonów” lokalnych). Polega na unicestwieniu inności. Miejsce „pierwsze” z poprzedniego akapitu, zimne, odpychające, jest przedłużeniem antropoemizmu, zaś miejsce „drugie”, przestrzeń konsumpcji, to przedłużenie antropofagizmu.
Powyższe reakcje wynikają z braku zwyczaju uprzejmości w życiu…
… już dobra wspólnego, a prywatnych spraw osób publicznych. Równocześnie nie oczekują niczego innego ze strony sfery publicznej. Zamiast interesu społecznego pojawia się dążenie do odkrycia „tożsamości”, „prawdziwej osobowości”. Odrzucanie Innych tylko dlatego, że są Inni (np. są cudzoziemcami), jest patologią przestrzeni publicznej. Nowoczesność jako historia czasu
Czas i przestrzeń były niegdyś wzajemnymi…
…. W końcu „nikt z nikim nie umie się porozumieć”, a oczywiste metody wyjścia z tej sytuacji (wspólne dobro, wspólny interes, wspólna tożsamość) stają się coraz bardziej mgliste i podejrzane. Pojawia się dążność do tworzenia „odrębności terytorialnej” czyli potęgowania obcości, kierowaniu się ku „etniczności” (rodzaj tożsamości, zaistniały przed nastaniem obecnego pokolenia, pochodzący spoza ludzi…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)