Blaise Pascal, Człowiek i nieskończoność
84. Dysproporcja człowieka. - Oto dokąd nas wiodą przyrodzone wiadomości Jeśli nie są prawdziwe, nie masz prawdy w człowieku; jeśli są, znajduje w nich źródło upokorzeń, zmuszony poniżyć się w ten czy ów sposób. I skoro nie może istnieć nie wierząc w nie, życzę, aby przed zapuszczeniem się w dalsze tajemnice przyrody zważył ją raz poważnie i do syta, aby się przyjrzał też samemu sobie i wiedząc, jaka proporcja zachodzi [...]
Niechaj tedy człowiek przyjrzy się naturze w jej wzniosłym i pełnym majestacie, niech oddali wzrok od niskich przedmiotów, które go otaczają. Niech spojrzy na to j olśniewające światło, niby lampa wiekuista oświecające wszechświat; niechaj ziemia zda mu się jako punkcik w stosunku do rozległego kręgu, jaki ta gwiazda opisuje: i | niech się zdumieje, że ów rozległy krąg jest jeno drobnym punkcikiem w porównaniu z tym, jaki obejmują gwiazdy tworzące się na firmamencie. Ale choć nasz wzrok zatrzymuje się tutaj, niechaj wyobraźnia idzie dalej; wcześniej znuży się pojmowaniem niż natura dostarczaniem przedmiotów. Cały ten widzialny świat jest jeno niedostrzegalna drobiną na rozległym łonie natury. Żadna idea nie zdoła się do tego zbliżyć. Darmo byśmy piętrzyli nasze pojęcia poza wszelkie dające się pomyśleć przednie; rodzimy jeno atomy w stosunku do rzeczywistości rzeczy. Jest to nieskończona kula, której środek jest wszędzie, powierzchnia nigdzie. Słowem jest to najbardziej dotykalny znak wszechpotęgi Boga, że nasza wyobraźnia gubi się w tej myśli: ”Niechaj człowiek wróciwszy do siebie zważy, czym jest w porównaniu z tym, co istnieje, niechaj spojrzy na się jak na coś zabłąkanego w tym zakątku przyrody i niechaj z tej małej celi, w której go pomieszczono (mam na myśli wszechświat), nauczy się oceniać ziemię, królestwa, miasta i samego siebie wedle słusznej ceny. Czym jest człowiek w nieskończoności?
Ale jeśli chce oglądać inny cud, równie zdumiewający, niech zbada to, co zna najdrobniejszego. Niechaj roztocz ukaże mu w swoim maleńkim ciele części nieskończenie mniejsze, nogi ze stawami, żyły w tych nogach, krew w tych żyłach, soki w tej krwi, krople w tych sokach, wapory [para wodna] w tych kroplach, niechaj dzieląc jeszcze te ostatnie rzeczy wyczerpie swoje siły w tych wyobrażeniach i niech ostatni przedmiot, do którego zdoła dojść, stanie się przedmiotem naszej rozprawy; pomyśli może, że to jest ostateczna małość w przyrodzie. Otóż ukażę mu tam nową otchłań. Chcę mu odmalować nie tylko wszechświat widzialny, ale niezmierność tego, co może sobie wyroić w naturze w obrębie tej cząstki atomu. Niechaj ujrzy tam nieskończoność światów, z których każdy ma swój firmament, swoje planety, swoją ziemię w tej samej proporcji co świat widzialny; na tej ziemi zwierzęta i wreszcie żyjątka, w których odnajdzie to samo, co znalazł w owych pierwszych; i znajdując znowuż w tych te same rzeczy bez końca i spoczynku, niech się zgubi w tych cudach równie zdumiewających w swej małości, jak inne w swym bezmiarze. Jak bowiem nie podziwiać, iż nasze ciało, które dopiero co było niedostrzegalnym punktem w świecie, niedostrzegalnym znowu na łonie wszystkiego, stało się obecnie kolosem, światem lub raczej wszystkim w stosunku do nicości, do której niepodobna dotrzeć?
(…)
… właśnie dlatego, że są tak odległe i odnajdują się w Bogu i tylko w Bogu.
Znajmy więc naszą wartość; jesteśmy czymś, lecz nie jesteśmy wszystkim; to, czym możemy być, zasłania nam świadomość pierwszych zasad, które rodzą się w nicości. a nikłość naszego istnienia broni nam widoku nieskończoności.
Nasz rozum zajmuje w porządku rzeczy poznawalnych to samo miejsce, co ciało nasze w rozmiarach przyrody.
Jesteśmy ograniczeni w każdym…
… była zespolona z ciałem i abyśmy nie mieli duszy; aby świat był stworzony i nie był itd.; aby byt grzech pierworodny i aby go nie było. [...]
264. Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba, by cały wszechświat uzbroił się, aby go zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczą, aby go zabić. Ale gdyby nawet wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś…
… w udziale, zawsze odległy jest od krańców, cóż znaczy, że człowiek będzie miał nieco więcej zrozumienia rzeczy? Jeśli je ma, widzi świat z nieco bardziej wysoka; ale czyż nie jest zawsze nieskończenie odległy od krańca i czyż trwanie naszego życia nie jest jednako oddalone od wieczności, niechby i trwało dziesięć lat dłużej?
W perspektywie tych nieskończoności wszystkie skończoności są równe; nie widzę…
… węzłem, który łączy najbardziej odległe i różne części, uważam za niemożliwe znać części nie znając całości, jak również znać całość nie znając poszczególnych części.
Wieczność rzeczy sama w sobie lub w Bogu również musi oszałamiać krótkie nasze
trwanie. Stałość i niezmienność przyrody, w porównaniu z ustawiczną zmianą, jaka w nas zachodzi, musi sprawiać toż samo wrażenie.
A niemocy naszej w poznaniu…
… jeszcze o stopień niżej i ukazać śmieszność tej wiedzy. I tak, gdybyśmy zaczęli od środka, czy może być coś niedorzeczniejszego, niż mówić, że ciała nieożywione posiadają namiętności, obawy, wstręty? że ciała bez-czułe, pozbawione życia i nawet zdolne do życia, mają namiętności, których pojęcie wymaga bardziej wrażliwej duszy do ich odczuwania? A dalej, iż przedmiotem tego wstrętu jest próżnia? Cóż jest w próżni…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)