Warunki prymasostwa (1948-1951) Ingres do Gniezna odbył Wyszyński w lutym 1949 roku. Droga z Warszawy do Gniezna pokazała, że nie ma co liczyć na „taryfę ulgową”, jak w czasie, kiedy był biskupem lubelskim - okres pozornej współpracy państwa z Kościołem skończył się. Widział wszystkie utrudnienia dla wiernych, szykany i represje. W Gnieźnie było 2 biskupów, ale dużo ludzi. Kiedy wracał do Warszawy uniknął przypadkiem wypadku samochodowego - zamachu na życie. W tajemniczym wypadku zginął wcześniej bp łomżyński Łukomski, gdy wracał z pogrzebu prymasa Hlonda, jeden z kandydatów na jego miejsce. Ingres do Warszawy był okazalszy. Choć także podkreślał, że chce być tylko duszpasterzem, to dał do zrozumienia, że się nie przestraszył. Do 1953 roku rządził na mocy nie autorytetu, a specjalnych pełnomocnictw, jakie miał od papieża Piusa XII, podobnie jak przed nim Hlond i abp krakowski Sapieha. Mógł m.in. wysuwać kandydatów na biskupów, powoływać administratorów apostolskich, opiekował się obrządkami grekokatolickim i ormiańskim, diecezjami za wschodnią granicą, mógł zawierać porozumienia (niższego rzędu) z władzami państwowymi. Regularnie jeździł do Gniezna i wizytował diecezje na ziemiach zachodnich. (Czaczkowska, str. 85-95) 2. Dążenie do porozumienia z państwem (1949-1950) Już Hlond myślał o rozmowach z władzami państwa, żeby ustalić wzajemny „modus vivendi” (sposób życia), jednak nie wierzył w trwałość komunizmu w Polsce. Inaczej Wyszyński, chciał na serio ułożyć się z komunistami, bo myślał, że taka współpraca jest możliwa, a dla obu stron korzystna. Używał wobec biskupów argumentu, że trzeba opóźnić w ten sposób prześladowania religii i Kościoła. W 1949 roku powstała tzw. Komisja Mieszana (Wspólna), gdzie przedstawiciele rządu (partii komunistycznej) i biskupów dyskutowali różne sporne sprawy i przygotowywali przyszłe porozumienie, skoro nie było ani konkordatu (komuniści go zerwali w 1945 roku), ani żadnej ustawy gwarantującej Kościołowi katolickiemu jego „status prawny”. Komuniści chcieli dyskutować, bo sądzili, że wciągną biskupów w kompromis, który uzależni Kościół od państwa i osłabi go. Wyszyński protestował przeciw kolejnym aktom antykościelnym (zabór szpitali, wydawnictw, usuwanie nauki religii ze szkół itd.), ale rozmawiał. Na początku 1950 roku komuniści zrobili nagle trzy rzeczy - zabrali we wszystkich diecezjach Caritas, zorganizowali tzw. ruch księży-patriotów, czyli księży którzy ich zawsze popierali i zabrali kościelne majątki ziemskie (tzw. dobra martwej ręki, kilkadziesiąt tysięcy hektarów ziemi, której nie zabrali w czasie tzw. reformy rolnej w latach 1944-1946). A następnie zażądali, żeby biskupi podpisali z nimi takie porozumienie, jakie sami im podyktują. Wyszyński przekonał episkopat, że tak trzeba i „Porozumienie” biskupi podpisali. Zobowiązania państwa zostały na papierze, a biskupi
(…)
…, pomieszczeń, rozmów, 4) podgląd korespondencji, 5) cenzura uprzednia publikacji, 6) nękanie. Sam wielokrotnie rozmawiał prywatnie z przywódcami partyjnymi i państwowymi (te rozmowy też były nagrywane), spotkał się także z płk Julią Brystygier, która rządziła „sprawami kościelnymi” w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. (Czaczkowska, str. 111-118) II. Cytat „Z diabłem nie można się porozumiewać…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)