Stefan Żeromski Ludzie bezdomni TREŚĆ
TOM PIERWSZY WENUS z MILO Tomasz Judym wracał z Lasku Bulońskiego przez Champs Elysees, dokąd jeździł koleją obwodową. Był upał. Zewsząd, zdawało się czuć zapach akacji. Jej białe kwiatki z jakby skrwawionymi od ukłucia śmierci środkami leżały w rynsztokach. Było wiosennie. Na Polach zaczynał się ruch karet, bo byłą pora spacerów. Widać było wiele pięknych kobiet, a z serca dobywało się tęskne westchnienie za szczęściem. Judym usiadł na ławce pod kasztanem, obok starej i wąsatej babki dwojga dzieci. Obserwował otaczającą rzeczywistość. Gdy cień zastąpiło słońce, wstał i poszedł w stronę placu Zgody. Poszedł w głąb ogrodu des Tuileries. Tam było prawie pusto. Minąwszy ogród, Judym poszedł ku rzece, by powędrować w cieniu murów na placyk przed kościołem Saint-Germain-l'Auxerrois. W myślach miał swoje puste, kawalerskie mieszkanie na Boulevard Voltaire, gdzie nocował od roku. Drażniła go pustaka jego ścian, banalność sprzętów i nuda, wiejąca z każdego kąta. Nie chciało mu się pracować, ani iść do kliniki. Znalazł się na Quai du Louvre i patrzył na prawie czarną wodę Sekwany. Wpadł na pomysł pójścia do Luwru. Znalazł się w chłodnych salach pierwszego piętra, gdzie stały posągi bogów, niektóre ogromne, inne naturalnej wielkości, a wszystkie z uszkodzonymi nosami i rękoma. Judym nie zwracał na to uwagi. Czasami zatrzymywał się przy niektórych, gdy zobaczył jakieś zabawne uszkodzenie. Przede wszystkim chciał jednak odpocząć w chłodzie. Znalazł wolną ławkę przy zetknięciu się dwóch galerii, obok Wenus z wyspy Melos. [tutaj opis posągu bogini Afrodyty]. Gdy tak się Judym wpatrywał, skapnął się, że ma przed sobą wizerunek bogini (!?). Zatonął w myślach i nie zwracał uwagi na osoby, przechodzące obok. Ocknął się dopiero, gdy usłyszał w sąsiedniej Sali polską mowę. Zwrócił się z niechęcią w tamtą stronę. Miło się zdziwił, gdy zobaczył osoby spoza Paryża. Były to 4 kobiety. Dwie panienki - podlotki. Starsza miała ok. 17 lata, a druga z dwa lata mniej. Za nimi szła dama, niemałej wagi, wiekowa, ale z piękną jeszcze twarzą. Obok niej szła dwudziestokilkuletnia panna - ciemna brunetka o niebieskich oczach, prześliczna i zgrabna. Wszystkie stanęły przed posągiem i milczały, przypatrując się mu. Matrona zachwyciła się nim i stwierdziła, że musi usiąść. A że napatoczyła się akurat ławka z Judymem, to ów wstał i odszedł na bok, „jak gdyby dla obejrzenia biustu z innej strony” ( ;d;p). Młode panie przyciszyły rozmowę, a stara komentowała: „Polak, nie Polak, Francuz, nie Francuz, Hiszpan czy Turek, to mi wszystko jedno. Niech mu Bóg da zdrowie za to, że stąd wylazł”. Judyma zaciekawiła twarz blondynki o śniadawej cerze. Miała wąskie czoło, prosty nos, wargi cienkie i zawarte. Sprawiała wrażenie rozmarzonej. W pewnym momencie Judym domyślił się, że patrzy ona nei tylko na Wenus, ale także na niego. W tym czasie najstarsza z panien odczytała cały rozdział historii posagu. Przyglądała mu się i nie widziała nic poza nim. Miała oczy, które wyrażą wszystko, co czuje, nawet jeśli wyraz jej twarzy będzie martwy. Kobiety rozprawiały o posągach, młodsze chciały iść na ulice Paryża, bo uważały, ze tam jest bosko. Jedna z nich miała na imię Wanda. Twierdziła, że nic nie rozumie z tych rzeźb. Kobiety nie wiedziały, że on jest Polakiem. Judym czuł chęć wmieszania się do rozmowy. One zaczęły zastanawiać się nad drogą do
(…)
… poczekalni. Sień i poczkelania były oddzielone przepierzeniami, pierwsza na sień i jakby kuchnię, druga na poczekalnię i jakby pokój sypialny. Całość mieściła się na dole. Twierdził, ż umeblowanie nie przyciągnie pacjentów, więc w gabinecie był tylko stolik nakryty bibułą, z kałamarzem, piórem i papierem do recept. W poczekalni na kanapie mogło usiąść z 5 osób. Mogły one poczytać „Tygodnik Ilustrowany…
… przygotowane na godziny przyjęć tomy Zoli, Jokaja, Dumasa i Lama. Walentowa siedziała o tej porze w korytarzu na wyściełanym krzesełku. W końcu zaczynała tam chrapać. Kilkakrotnie wzywano Judyma do mieszkańców kamienicy w wypadkach zasłabnięć. Pewnego dnia przyszła chuda dama w czerni, co ucieszyło Judyma. Mówiła, że od lat meczy ją szereg chorób. Wątroba, kaszel, duszność, bezsenność, itd. Zaczęła mu mówić…
… w Cisach, gdzie zajmowała się wnuczkami pani Niewadzkiej. Raz udało się jej na krótko odwiedzić rodzinne strony. Pojechała wtedy do Kielc i Mękarzyc, które stanowiły majątek jej wujostwa. Niestety, krewni czuli się lepszymi niż zwykli ludzie, traktowali swych pracowników z pogardą. Joasia pojechała wtedy jeszcze na rodzinny grób w Krawczykach oraz odwiedziła utracony dwór w Głogach. W czasie tej wycieczki…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)