Rosyjskie gry
Debatują Włodziemierz Marciniak i Adam Pomorski
Europa: Czy Rosja rzeczywiście dokonała zwrotu w polityce historycznej, a jeśli tak, to dlaczego go dokonała i co ten zwrot za sobą niesie? Włodzimierz Marciniak: Nie ustosunkowując się do słowa zwrot, a opisując sferę faktów, trzeba przyznać, że w ostatnim czasie nastąpił szereg gestów ze strony rosyjskiej, czego kulminacją były katyńskie obchody 7 kwietnia z udziałem Władimira Putina i Donalda Tuska. Ale od razu trzeba to opatrzyć zastrzeżeniami. W rosyjskich środkach masowego przekazu wydarzenia 7 kwietnia zostały sprowadzone praktycznie wyłącznie do przemówienia Putina, i do sygnału, że „nareszcie Polacy przestaną mieć do nas pretensje”. Zostało to przedstawione rosyjskiej opinii publicznej i zrozumiane przez nią, jako rozwiązanie problemu polskich oczekiwań wobec Rosji. Te polskie oczekiwania nigdy wcześniej nie były rosyjskiej opinii publicznej w swoich szczegółach przedstawiane, więc można było stwierdzić, że się na polskie roszczenia odpowiedziało, nawet jeśli żadna z decyzji oczekiwanych przez Polskę - choćby ujawnienie materiałów zgromadzonych w ramach umorzonego i utajnionego przez rosyjską prokuraturę w 2004 roku śledztwa katyńskiego - nie nastąpiła. E: Jednak mieliśmy kolejne przemówienia Putina i Miedwiediewa. WM: W katyńskim przemówieniu Putina, czy w jego późniejszym wystąpieniu na konferencji prasowej, wszystkie jego gesty, polegające na przybyciu do Katynia, złożeniu wieńca, uczestniczeniu w ceremoniach - zostały obudowane licznymi zastrzeżeniami. Po pierwsze, Putin znowu powtórzył licytację co do liczby ofiar. Powiedział np., że w Katyniu zginęło 8 tysięcy obywateli sowieckich - liczba nie wiadomo na czym oparta - podając jednocześnie liczbę 30 tysięcy jeńców sowieckich, którzy zmarli w polskiej niewoli podczas wojny 1920 roku. Chodziło zatem o wyraźne pokazanie, że ofiar polskich w Katyniu było mniej, z wszelkimi konsekwencjami, jakie mogą z tego dalej wynikać. Szczególnie przy zatajeniu całkowitej nieporównywalności obu sytuacji, bo w Katyniu była masowa egzekucja na jeńcach, a jeńcy sowieccy wzięci do niewoli podczas trwania całej wojny polsko-bolszewickiej, umierali od chorób, niedożywienia itp. W grupie do spraw trudnych rozmawialiśmy o tej sprawie od wielu miesięcy, już wcześniej został opublikowany artykuł rosyjskiego historyka, który dotyczy tego tematu i potwierdza wyniki badań źródłowych prowadzonych wspólnie przez Polaków i Rosjan. W tym sensie, jest to raczej krok do tyłu, przy jednoczesnym publicznym zagraniu przez Putina i Miedwiediewa na „otwarcie wobec Polski”. Nie ma też żadnej decyzji o wznowieniu śledztwa katyńskiego przerwanego w 2004 roku i o odtajnieniu jego ówczesnych ustaleń. W ostatnich dniach emocjonujemy się orzeczeniem rosyjskiego sądu najwyższego w sprawie „Memoriał” kontra Prokuratura Wojskowa, ale można tę decyzję rozumieć różnie. Jest to sukces proceduralny, ale to z drugiej strony oznacza on, że sprawa nie trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Więc nie można jeszcze powiedzieć, czy to jest krok w dobrą stronę, czy wyłącznie manewr taktyczny. Największym jednak problemem jest to, że my się w tę grę katyńską, grę wyznaczaną przez rosyjską politykę historyczną, w której strona polska jest pasywnym przedmiotem, tak bezrefleksyjnie dajemy wciągać. Bo moja ogólniejsza teza jest taka, że stosunki polsko-rosyjskie były przez Rosjan budowane w taki sposób, żeby Polska stała się dla Rosji nie tyle partnerem, co sparingpartnerem. Wciąganym w ograniczone konflikty, biernym, prowokowanym… Przebieg tych konfliktów jest analizowany przez Rosjan, oni obserwują reakcje własnej opinii publicznej, zachodniej opinii publicznej, i w końcu także polskiej opinii publicznej. Polityka historyczna była szczególnie wygodnym polem do takich sparingów, bierność Polski, która dawała się wciągać i przyjmowała zasady tej gry, pozwalała ją Rosjanom prowadzić praktycznie bez żadnego ryzyka.
(…)
…. Formalizm prawny nie jest tradycją rosyjską. Tymczasem rezolucja Parlamentu Europejskiego grozi uznaniem na poziomie prawa międzynarodowego systemu stalinowskiego za system ludobójczy czy też zbrodniczy w sensie zbrodni przeciwko ludzkości. Takie zbrodnie się nie przedawniają, a przecież kolejną konsekwencją mogłoby być uznanie za organizację zbrodniczą sowieckiej bezpieki, pod jakąkolwiek działała…
… wydaje się z tego punktu widzenia racjonalne. Druga linia obrony imponderabiliów to geopolityka. Pojęcie to zrobiło w Rosji pokomunistycznej zawrotną karierę - wraz ze wszystkimi odwołaniami do niemieckich i amerykańskich teorii politycznych. Aż nadto pamiętna dla Polaków kategoria „strefy wpływów” modyfikuje się i przybiera różne określenia, niezmienne pozostaje jednak w tej rosyjskiej geopolityce…
…” wyklucza się Ukraińców, Białorusinów, Kazachów…). Z drugiej strony mówi się o rosyjskich ofiarach stalinizmu. Znowu jest to metoda, którą w poprzednich cyklach rosyjskiej polityki historycznej już wypróbowywano, w cyklu gorbaczowowskim, w cyklu Jelcynowskim. Ale teraz znowu się do niej wraca i to z większą intensywnością. E: Dlaczego w całym tym procesie, aż takie znaczenie miała dla Rosjan rezolucja…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)