To tylko jedna z 3 stron tej notatki. Zaloguj się aby zobaczyć ten dokument.
Zobacz
całą notatkę
Białystok, dn. l września 2010 Powód: Wiesława Makowska, z domu Stanisławska Ul. Warszawska 21 15-474 Białystok Parafia rzymsko-katolicka Najświętszego Serca Pana Jezusa w Białymstoku Tel. 514444 111 Pozwany: Krzysztof Makowski Ul. Wietrzna 42 15-558 Białystok Parafia rzymsko-katolicka św. Jadwigi Królowej w Białymstoku Do Sądu Metropolitalnego Białostockiego Ul. Kościelna 1 15-087 Białystok Skarga o stwierdzenie nieważności małżeństwa
Ja, niżej podpisana, Wiesława Makowska z domu Stanisławska, w dniu 9 września 1994 roku w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Stanisława w Dąbrowie Białostockiej, zawarłam związek małżeński z Krzysztofem Makowskim. Małżeństwem byliśmy przez 10 lat, teraz mam jednak poważną wątpliwość czy nasze małżeństwo było ważnie zawarte. Przyczyną tego mógł być brak świadomości obowiązków małżeńskich po stronie pozwanego oraz jego niedojrzałość psychiczna uniemożliwiająca podjęcie tych istotnych obowiązków. Dla naświetlenia mojej sprawy chcę przybliżyć historię mojego małżeństwa. Byłego męża Krzysztofa znałam przed zawarciem związku małżeńskiego 7 miesięcy. Po 4 miesiącach zaszłam w ciążę. To była główna decyzja zawarcia małżeństwa. Kiedy mąż dowiedział się, że zaszłam w ciążę, od razu pokazał swoją osobowość. Chciał, żebym usunęła dziecko. Dla mnie to było szokujące, ale zarazem dążyłam do ślubu, ponieważ nie wyobrażałam sobie jak moje dziecko nie będzie miało ojca. Byłam w dobrej wierze, brałam pod uwagę dziecko. Zapoznałam się z nim przez jego siostrę rodzoną, z którą razem pracowałam. Spostrzegała mnie jako osobę energiczną i zarazem dobrą kobietę, często powtarzała, że ja pasowałabym dla jej brata. Krzysztof mieszkał z matką i ojczymem na wsi, matka nie dawała sobie rady z gospodarstwem i towarzystwem syna, który, z kolegami urządzał imprezy zakrapiane alkoholem. Mąż nie chciał żenić się, matka podobno go usilnie namawiała .W dzień ślubu spóźnił się z przyjazdem, jak później powiedział mi, że zastanawiał się czy jechać. W wieczór weselny już płakałam, ponieważ prosiłam go, żeby nie pił alkoholu, lecz poszedł ze swoim bratem i kolegami do autokaru i pił. Nie zważając na to, że mnie zostawił samą zapłakaną i będącą w stanie błogosławionym. Po ślubie zamieszkaliśmy w domu jego matki na wsi i po dwóch miesiącach wyprowadziłam się na stancję do Białegostoku. Prosiłam, żeby ze mną wyprowadził się. Główną decyzją było to, że mąż na wsi miał towarzystwo z którymi pił. Wrócił też brat męża z wojska, dołączył do nich i buntował męża przeciwko mnie. Krzysztof mieszkał ze mną tydzień i wrócił .Matka chciała żebym wróciła, bo nie ma komu pracować na gospodarstwie, a na dodatek zachorowała i trafiła do szpitala. Więc mąż obiecywał, że poprawi się, że oddzielimy się od wspólnej kuchni, i że brata już nie będzie słuchał.
(…)
… z nas psychicznie chorymi. Lekarze orzekli, że rozpacz i ból to nie jest choroba psychiczna. To naturalne zachowanie się żony i matki. Pisząc pozew rozwodowy do sądu wykorzystał chorobę mego taty, który widząc moje życie popadł w depresję. Mąż tłumaczył się tym, że bał się o własne zdrowie, iż występuje w rodzinie ta choroba to i on może nabawić się. Obecnie nie płaci alimentów od pięciu lat. Nie interesuje…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)