Mikołaj Sęp Sarzyński - erotyki

Nasza ocena:

3
Pobrań: 287
Wyświetleń: 980
Komentarze: 0
Notatek.pl

Pobierz ten dokument za darmo

Podgląd dokumentu
Mikołaj Sęp Sarzyński - erotyki - strona 1 Mikołaj Sęp Sarzyński - erotyki - strona 2 Mikołaj Sęp Sarzyński - erotyki - strona 3

Fragment notatki:

KOLĘDA DO ZOSIE Na początku nowego roku każdy daje Przyjacielowi dary, jakich mu dostaje; Ja też, iż ni mam nad cię nic milszego sobie, Myśliłem, co by za dar godny posłać tobie. Nie dostawa mi złota, zdradę mnożącego, Ani ziarn drogich pasku Morza Czerwonego; Lecz, aczbym miał, pewnie wiem, żeć tego nie trzeba: Dał ci tego dostatek on hojny Pan z nieba. Dałbym ci serce moje, ale nic cudzego Nie chcę dać: tyś jest panem, nie ja, serca mego. Z wiarą uprzejmą trudno mam się popisować, Bo ta już musi z sercem pospołu hołdować. Owo zgoła ledwie wiem, coc by dać. Bo mojem Co może być, ponieważ sam nie jestem swojem? Niezgaszone płomienie miłości - ty swemi, Których-eś mi nie wzięła, mogę zwać własnemi I tych ci po kolędzie dawam; po kolędzie Proszę, niech ten lekki dar wzgardzony nie będzie, Ajeśliże go zgardzisz, to ja pewnie muszę Leda w dzień po kolędzie Bogu posłać duszę.
„Kolęda do Zosie” na początku każdego roku każdy daje swojemu przyjacielowi prezenty, dary jakich ma dostatek
autor stwierdza, że nie ma nic milszego od niej i dlatego pragnie jej coś ofiarować.
nie ma złota, drogich pereł, lecz wie, że tego jej nie potrzeba, gdyż już to wszystko ma od „Pana z nieba”
chciałby ofiarować swoje serce, jednak stwierdza, iż ona jest jego panem „Tyś jest panem, nie ja, serca mego”
jedyne co posiada to „niezgaszone płomienie miłości”, których nikt mu nie zabrał.
Swoje uczucia ofiarowuje po kolędzie, jednocześnie prosi, by nie wzgardziła nimi, a gdyby to miało się stać - będzie oznaczać, iż już musi pożegnać się ze światem i „lada dzień po kolędzie Bogu posłać duszę”
FRASZKA DO ZOSIE Bądź mi oczkami pozwalasz łaskawemi, Bądź mi oczkami odmawiasz grożącemi, Równie mię tracisz: nadzieją wątpliwego Męczysz, a groźbą mię trapisz lękliwego. Nadzieja, kiedy weźrzysz na mię łaskawie, Serce i wszytkie wnętrzności pali prawie; Bojaźń, kiedy mi oczko twoje pogrozi, Zimnem strętwiałem serce me nędzne mrozi. Owo ja smutny cierpię gwałt nieskończony, Miedzy nadzieją a strachem postawiony; Dzień mię nie widzi od frasunku wolnego I noc spokojna nie zna mię spokojnego. O, nade wszytkie sroższy okrutne bogi Kupido! Jakoż ja mam pozbyć tej trwogi, Gdyż równie srodze, chcąc człowieka zepsować, Tracisz, jako gdy chcesz łaskawie ratować.
„Fraszka do Zosie” adresatka mami go oczkami, raz mu jest przychylna, a zaraz znów „oczkami odmawia grożącymi”.
Traci go, autor już prawie nie ma nadziei, wszystko męczy, trapi, lęka się.
Nadzieja odżywa gdy popatrzy łaskawie na niego, serce go pali, lecz gdy znów „oczko pogrozi” - serce mu mrozi.


(…)

… zwalczy niepokoje, Albo jak działo, prochem przesadzone, Tak ono żalem będzie rozrucone.
„Frasunek” (zmartwienie)
nawiązanie do mitologii greckiej, król Lapitów, Iksjon, za przechwałki o rzekomym romansie z żoną Zeusa, Herą, został ukarany wtrąceniem do tartaru i wplecieniem w koło ogniste.
Zeus nigdy nie cierpiał tak jak podmiot liryczny.
Poeta przechodzi wielkie męki, miłość jawi się jako fortuna…
... zobacz całą notatkę



Komentarze użytkowników (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz