WARUNKI DO ROZWOJU W ŚWIETLE GLOBALIZACJI- BIEDNI VS. BOGACI
Czy można skutecznie pomagać krajom Trzeciego Świata?
Problem polityki wobec krajów trzeciego świata jest problemem złożonym. Wbrew obiegowej opinii nie ma prostych rozwiązań tego problemu. W ciągu ostatnich 50 lat Zachód wydał na pomoc dla krajów Trzeciego Świata 2,3bln dolarów. Sama Afryka, która jest głównym odbiorcą pomocy, otrzymała 568mld dolarów. I efekt tego jest jednoznaczny: wraz z rozwojem programów pomocy humanitarnej regularnie rosła bieda wśród Afrykanów. Np. między rokiem 1990 i 2001 liczba osób żyjących poniżej poziomu określanego przez ONZ jako skrajne ubóstwo, czyli za mniej niż 1 dolara dziennie, wzrosła z 227mln do 313mln. Prawie połowa mieszkańców Afryki (46 %) wegetuje w stanie, który ONZ określa jako zwykłe ubóstwo. Mimo, że na pomoc wydano już miliardy dolarów, sytuacja nie ulega poprawie, a gdzieniegdzie wręcz pogarsza się. Dzieje się tak, ponieważ transporty żywności, leków czy pomoc finansowa likwidując skutki, nie likwiduje przyczyn. Problem tkwi w tym, że nie zawsze dociera ona do potrzebujących, marnotrawiona i rozkradana przez machinę biurokratyczną lub przejmowana przez lokalnych „kacyków” na ich potrzeby. Dodatkowo darmowe rozdawnictwo deprawuje zarówno ludzi, jak i rządy. Darmowe jedzenie jest konkurencją nie do przetrzymania dla rolników, którzy wolą siać mniej lub nie siać w ogóle, licząc na kolejne dostawy pomocy humanitarnej. Zjawisko to określane jest jako tzw. relief society. „Choroba” ta polega na przyzwyczajeniu się beneficjentów (zarówno krajów, jak i społeczności) do otrzymywania pomocy i tym samym do traktowania jej jako główne źródło utrzymania. W wielu krajach pieniądze pochodzące z pomocy rozwojowej stanowią ponad połowę PKB, skutecznie zniechęcają do wykorzystywania rodzimych zasobów, a zachęcają do eksploatowania tych darowanych i pochodzących z zewnątrz. Podobnie umarzanie długów rządom państw rozwijających się nie owocuje ograniczeniem wydatków bądź zwiększeniem inwestycji, ale zaciąganiem nowych pożyczek i dalszym marnotrawstwem bądź złodziejstwem. Winą za niewykorzystanie pomocy nadsyłanej dla krajów biednych obarczyć należy niewątpliwie elity rządzące tych krajów. Nie wykazując większego zainteresowania problemami społeczeństwa, prowadzą one politykę, zgodnie z którą pieniądze na broń zawsze się znajdą (ciągle trwające konflikty wewnętrzne). W sytuacji gdy tysiące dzieci umiera z głodu, władza dokonuje transakcji, oddając żywność za broń. Wynikiem tego jest coraz większe znaczenie elit wojskowych oraz nadmierne zbrojenia. Podczas gdy setki organizacji międzynarodowych zbiera żywność dla krajów afrykańskich ogromny procent tej żywności w ogóle nie trafia do miejsc zamieszkiwanych przez najbardziej potrzebujących, lecz jest przechwytywany przez oddziały walczące. Udzielając wsparcia finansowego, nie można być pewnym, w czyje ręce ono trafia.
(…)
…% środków wydatkowanych na te programy. Resztę, tzn. 72% przechwyciły aparaty biurokratyczne, które tymi programami administrowały i cały czas się rozrastały.
W związku ze wzmożoną krytyką samej sensowności udzielania pomocy, agendy ONZ zatrudniają coraz więcej ludzi do kontroli przepływu pieniędzy. „Jest coraz gorzej” - pisał niedawno w dzienniku „The Times” Graham Hancock. Wykazywał on, że głównym…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)