Walery Łoziński - Zaklęty dwór

Nasza ocena:

3
Pobrań: 294
Wyświetleń: 798
Komentarze: 0
Notatek.pl

Pobierz ten dokument za darmo

Podgląd dokumentu
Walery Łoziński - Zaklęty dwór - strona 1 Walery Łoziński - Zaklęty dwór - strona 2 Walery Łoziński - Zaklęty dwór - strona 3

Fragment notatki:


WALERY ŁOZIŃSKI - ZAKLĘTY DWÓR Część I
1. Organiścina
Autor skarży się na to, że obecnie trudno jest stworzyć oryginalną powieść - bo zaraz się okaże, że przecież już ktoś coś takiego już kiedyś wymyślił, albo właśnie wymyśla. Problemem jest również utrzymanie pewnej równowagi pomiędzy artyzmem a prostotą. W końcu jednak przechodzi do sedna:
Wspomina o karczmie, położonej ćwierć mili za małą wioską Ryczychową. Karczma cieszyła się sporą renomą, jak również jej właściciel - garbaty pan Chaim, Żyd zwany „Organistą” (nie wiadomo skąd ten przydomek). Przybytek otwarty był na okrągło i ciągle pełno ludzi w nim przesiadywało. Ta jej popularność też do końca nie została wyjaśniona - po prostu była popularna i już. Być może to osoba samego właściciela, bystrego i obdarzonego ciętym dowcipem, sprowadzała tu gości. Potrafił również rozmawiać z ludźmi - nie obrażał nikogo (a przynajmniej nie w oczy), a i opowiadać umiał... no i schlebiać rozmówcom. Był również człekiem fałszywym, który „dla przejeżdżających oficjalistów prywatnych miał Organista zapas anegdotek o dziwactwach okolicznych panów, zaś panów rozśmieszał dowcipnymi kradzieżami i oszustwami oficjalistów [...]”.
Potem następuje opis gospody. Pewnego dnia pojawił się tam wójt w towarzystwie człeka, który wyróżniał się... „widać było z jego stroju i powierzchowności, że nie należy wcale do gromady”. Niemłody, dobrze zbudowany człek, wyglądający na przemysłowca. Posiadał gęstą brodę, zadarty w górę nos. Wszyscy nazywali go „kumem Dmytro”. Był to przejeżdżający, ale bardzo dobrze i znany i nader często spotykany w tych stronach maziarz (sprzedawca mazi do wozów). Prawił on o tym, że na świecie nic za darmo nie ma, lecz ludzie by chcieli wszystko za nic dostawać. Na to wójt Iwan Chudoba od razu przyznał mu rację, jednakże tłumaczy ludzi, że nie wiedzą, co robić.
Z dalszej rozmowy, do której włączyli się inni panowie, można wywnioskować, że ludzie z Ryczychowa chcieli czegoś od panów galicyjskich. Dmytro staje w obronie „dziedzica”, mówiąc że zawsze tylko jego o wszystko oskarżają. W końcu nawet mówi im, że to od nich zależy, czy za rok w całym kraju pańszczyzny nie będzie. Wszyscy są zdziwieni i chcą, by Dmytro rozwinął tę kwestię, lecz nagle przerywa mu wejście nowego osobnika.
Osobnik ów przypominał jakiegoś leśnika. Ubiór całkiem przypadkowy, z różnych części złożon - natomiast budowa ciała potężna, zaś twarz awanturnika. Wyglądał na człeka, który szuka jeno bitki. Ku uldze wszystkich zgromadzonych, skierował się od razu do lady, gdzie zaczął pić. Jak się okazuje, przybysz aż z Siedmiogrodu przybył, a zmierza do Żwirowa, konkretnie zaś do dworu. Wszyscy są zdziwieni tą jego trasą, a jeszcze bardziej tym, że chce dotrzeć do dziedzica. Organista jest niesamowicie zdumiony, że do dworu żwirowskiego chce dotrzeć. Tłumaczy przybyszowi, że dziedzic przeniósł się do Oparek, bo dwór w Żwirowie jest nawiedzony. Podobno „pan starościć nieboszczyk chodzi po śmierci”. Z tego powodu zwą tamte miejsce Zaklętym Dworem. Obecnie nikt w nim już nie mieszka, bo nieboszczyk zażyczył sobie tego w swym testamencie. Nagle jednak rozmowę przerywa kolejny gość - tym razem człek o olbrzymiej posturze, jak przedstawia go Organista - Klucznik Zaklętego Dworu.
... zobacz całą notatkę



Komentarze użytkowników (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz