Sekwencja typów zbiorowości i dynamika ich krystalizacji Opisane dotychczas sześć odmian zbiorowości ludzkich można ująć na diagramie, który pokaże wyraźnie, jak każda kolejna odmiana jest bogatsza treściowo, spełnia więcej kryteriów, wyraża bardziej skomplikowany przejaw rzeczywistości społecznej. Przed laty opisywano katastrofę lotniczą, która zdarzyła się w Andach. Prześledźmy etapy tej historii. Najpierw jacyś ludzie, zupełnie niezależnie od siebie, kierując się różnymi motywacjami i mając różne cele, kupili bilety na pewien rejs. Z populacji wyłonił się zbiór statystyczny pasażerów, zwany „listą pasażerówʺ tego właśnie lotu: łącznie tylu a tylu, tylu mężczyzn, tyle kobiet, tylu dorosłych, tyle dzieci, tylu cudzoziemców, tylu krajowców itp. Kiedy znaleźli się razem na pokładzie, pojawiło się podobieństwo sytuacji: wszystkim razem zaczęło zagrażać pewne potencjalne niebezpieczeństwo, uświadomione im przez stewardesę prezentującą procedury awaryjne, we wspólnym interesie wszystkich był odtąd spokojny i terminowy przebieg lotu, wszyscy mieli takie same szansę, że tak będzie. Stali się więc kategorią socjologiczną. Świadomość tej wspólnoty była jeszcze zupełnie rudymentarna, niewyartykułowana; każdy zagłębił się na własną rękę w lekturze czasopism czy wyjął przenośny komputer. Ale w pewnej chwili samolotem zaczęło gwałtownie rzucać, pilot zapowiedział ostrą „turbulencjęʺ. Pojawia się poczucie zagrożenia, świadomość, że wszyscy razem zamknięci jesteśmy w tym metalowym pudle, że dzielimy ten sam los. Krystalizuje się, choć jeszcze w stopniu minimalnym, więź subiektywna: zbiorowa solidarność i wspólna to żsamość. Pasażerowie stają się kategorią społeczną. Co więcej, zawiązują się kontakty i interakcje: zaczynają wymieniać opinie, dzielą się z sąsiadami niepokojem, opowiadają o jakichś zasłyszanych przypadkach katastrof, wspominają rodziny. Tymczasem samolot spada i rozbija się w górach. Cudem większość pasażerów przeżywa katastrofę. Interakcje nasilają się: pomagają sobie wyjść z samolotu, wynoszą rannych, pytają załogę, co się stało, co robić dalej. Pojawiła się więź behawioralna, stali się więc już grupą społeczną. Znajdują się gdzieś wysoko w ośnieżonych górach, w zupełnym pustkowiu. Trzeba opatrzyć rannych, sklecić jakieś schronienie przed zimnem, znaleźć coś do jedzenia, próbować uruchomić radiostację i wezwać pomoc, ewentualnie wysłać kogoś w poszukiwaniu najbliższych osad ludzkich. Ujawnia się i aktywizuje nieistotne do tej pory zróżnicowanie zawodowe anonimowych dotychczas pasażerów. Znajduje się jakiś lekarz, jakiś cieśla, jakiś kucharz, jakiś meteorolog, jakiś amator alpinista. Dzielą między sobą zadania. Pojawia się też ktoś szczególnie opanowany, zdecydowany, aktywny, kto zaczyna kierować działaniami, mobilizować biernych, piętnować tych, którzy uchylają się od obowiązków czy wpadają w panikę. Wyłania się prosta organizacja, a grupa przeistacza się w grupę zorganizowaną. I zapewne dzięki temu historia kończy się
(…)
… się od obowiązków czy wpadają w panikę. Wyłania się prosta organizacja, a grupa przeistacza się w grupę zorganizowaną. I zapewne dzięki temu historia kończy się happy endem. Grupa zdołała przetrwać dwa tygodnie, sprowadzić pomoc i uratować się. Przykładem procesu przeciwnego mogą być losy klasy szkolnej po maturze czy członków oddziału wojskowego po wojnie. Regulacja normatywna przestaje ich obowiązywać…
…., nawet gdy całkowicie mityczna, ma bardzo realne konsekwencje, bo motywuje ludzi do realnych działań, na przykład podbojów, czystek etnicznych, morderczych wojen, eksterminacji obcych. Może być i odwrotnie: grupa istnieje mimo braku poczucia wspólnoty, solidarności, lojalności czy innych więzi subiektywnych. Przykład: grupa więźniów świeżo osadzonych w jednej celi. Intensywnym interakcjom nie towarzyszą żadne wzajemne…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)