Fragment notatki:
Sławomir Mrożek, O powiadania ze zbioru Dwa listy DWA LISTY List pierwszy (pisany wzniosłym, egzaltowanym językiem)
Nadawca pisze po latach do znajomego - chodzi mu o wyrównanie dawnych rachunków - nie drogą sadową, ale poprzez zadośćuczynienie osobiste. Okazuje się, że adresat uwiódł kiedyś jego żonę. Nadawca krytykuje wygląd uwodziciela (łysina, brzydkie zęby), narzeka na drażniące przyzwyczajenia np. siorbanie przy jedzeniu zupy. Uwodziciel ma na sumieniu więcej grzechów: pobicie nadawcy i kradzież jego pieniędzy. Mało tego - typ ten nie zgasił też kiedyś papierosa i puścił z dymem jego dom. Nadawca przyznaje, że żona zdradziła go potem kilkakrotnie, ale jej kolejni kochankowie byli ludźmi na poziomie; tylko adresat był zerem. Dochodzi jednak do wniosku, że teraz to wszystko już go nie obchodzi, ponieważ czuje, że jego życie się kończy. Woła do adresata: Przyjacielu wróć![…]Powspominamy dawne dzieje . Żona zawsze kwitnąca, dom, chwała Bogu, odbudowany, a cygarko też się znajdzie. List drugi (odpowiedź - językiem prostym pisana)
Uwodziciel pisze, że jest już niepalący, bo żona mu nie pozwala. Nie może przyjechać, gdyż nie dostanie urlopu w biurze. Prosi natomiast, by adresat załatwił mu lepszą posadę, a jeśli nie będzie mógł, to chociaż stare zabawki dla dzieci albo ubrania niech mu przyśle (ewentualnie pieniądze). Pisze też o dwójce swoich dzieci (chłopiec wdał się w ojca). Przeprasza za dawne dzieje. Stwierdza, że młodość już minęła i więcej nie trzeba grzeszyć. Kończy list słowami: Składam ukłony dla małżonki pańskiej . MONIZA CLAVIER Romans
1.
Pewnego upalnego dnia bohater spacerował sobie po Wenecji, trzymając w ręce tekturową walizkę - miał w niej prowiant i rzeczy osobiste. Wydawało mu się, że wszyscy dookoła zwracali na niego uwagę, starał się na nich zrobić dobre wrażenie. Nagle z tyłu nadjechało troje jeźdźców: dwaj mężczyźni i piękna kobieta. Boh. odsunął się pod drzewo, żeby ich przepuścić. Koń kobiety stanął dęba. Mężczyźni zaczęli coś mówić do boh. po angielsku. Ten nie zrozumiał i natężył się….
2.
Tu nastąpi krótka historia natężeń boh.
Mieszkał kiedyś w niewielkim mieście. Jadał obiady w klubie dla inteligencji. Jego życie było bardzo monotonne. Któregoś dnia zaczęło mu się wydawać nieprawdopodobne to, że widzi wokół siebie ciągle tych samych ludzi. Zastanawiał się nad tym głęboko, w ramach tego zastanawiania tak się natężył, że….zaśpiewał cudownie pięknym głosem O sole mio . Wszyscy w barze wsłuchiwali się z podziwem w tę pieśń. Boh. poczuł, że coś mu przeszkadza w śpiewie. W kącie siedział stały klient baru, wcale nie zwracał uwagi na trele, jadł sobie spokojnie pierogi. Boh. ruszył ze śpiewem na ustach w jego kierunku. Zaczął śpiewać
(…)
… na obiad.
ONA
Przyjaciel boh. zapisał mu w testamencie piękną strzelbę. Boh. wybrał się na polowanie. Leśne zwierzęta wpadły w zachwyt, garnęły się do strzelby, przepychały się. Boh. stanął pod drzewem i poczekał, aż ustawią się w kolejce. Pierwszy był odyniec. Boh. zamierzył się do strzału, zwierzak ruszył, ale strzelba nie wypaliła, wydała tylko odgłos: p…p…p…Zwierzaki rozeszły się ze śmiechem na pyskach. Boh. położył się na mchu i zasnął. Nagle, po kilku godzinach, strzelba wypaliła. Boh. domyślił się, że ona się jąka. Poszedł po radę do rusznikarza. Ten się nią zachwycił i stwierdził, że w przeszłości musiała przeżyć jakiś stres, dlatego jest teraz nerwowa. Poradził, by nie chodzić z nią na razie na polowania, można ewentualnie postrzelać z niej do grzybów (ale nie muchomorów, bo złośliwe to bestyje), potem do muszek i wołków zbożowych. Boh. umieścił strzelbę w oranżerii. Okazało się jednak, że którejś nocy zakradał się do niej rusznikarz. Boh. zaczął więc sypiać w oranżerii. Którejś nocy obudził go brzęk szkła. Zerwał się i wypalił. Przed nim leżał zabity odyniec z wyrazem zachwytu w oczach. Strzelba po tym szoku zamknęła się w sobie i już więcej nie wypaliła. Boh. do dziś żałuje…
… się w ten sposób za swoje spadanie. Towarzysz dał boh. lekarstwo na kaszel, żeby go przestały plecy boleć. Zobaczyli też człowieka, który, spadając, patrzył na zegarek i wołał, że się śpieszy. Widzieli też dwoje młodych, którzy spadali, trzymając się w objęciach i patrząc na siebie z miłością. Nagle pod sobą ujrzeli wielką kulę złożoną ze spadających. Bardzo brzydko pachniała. Za wszelką cenę starali się od niej oddalić…
…, że jacyś ludzie go niosą na jego własnej kanapie. Nad głową widzi niebo i jest mu bardzo dobrze. Rozmyśla nad tym, jak dobrze być niesionym - nie zna się celu swej podróży, ma się wspaniały widok. Nagle jego „tragarze” odeszli, nawet nie zdążył tego zauważyć. Zostawili go w szczerym polu, w pobliżu jakiejś wsi. Boh. schował kanapę w krzakach. Nagle na drodze pojawił się chłopski wóz. Woźnica przyglądał…
… z grabarzem. Poszedł więc z wódką na cmentarz i pogaworzyli sobie (rozmawiali np. o tym, że jeśli coś jest tzn. że jest, a jeśli tego nie ma tzn. że tego nie ma - i o innych tego rodzaju bzdetach). Grabarz opowiadał też o prałacie, który został przeniesiony do innej parafii. Boh. oczywiście zainteresował się tym, kto go przeniósł. Kiedy się dowiedział, że biskup, stwierdził, że jego pewnie też niosło kilku…
…., że nie wytrzymałby całej procesji, mogłaby go ugryźć pszczoła itd. Kiedy spokojne argumenty nie pomagały, ksiądz zagroził, że wezwie pomoc i boh zostanie siłą usunięty z kościoła. Kiedy ksiądz się na chwilę schylił, boh. pchnął figurę, a ona, upadając, uśmierciła księdza. Następnego dnia boh. obudził się późno. Wyszedł przed dom i zobaczył, że przez krzaki porzeczek biegnie do niego nauczycielka. Poinformowała…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)