J. I. Kraszewski - Ulana

Nasza ocena:

3
Pobrań: 2534
Wyświetleń: 3507
Komentarze: 0
Notatek.pl

Pobierz ten dokument za darmo

Podgląd dokumentu
J. I. Kraszewski - Ulana - strona 1 J. I. Kraszewski - Ulana - strona 2 J. I. Kraszewski - Ulana - strona 3

Fragment notatki:


J.I. Kraszewski - Ulana. Powieść poleska Ulana jest jedną z najdawniejszych powieści, pisaną była w roku 1842, tła i treści dostarczyły do niej lata pobytu na Polesiu. Wioska opisana leżała na drodze, a historia Ulany jest prawdziwą i ów pasek nawet czerwony, który ją kończy. Bohaterem był p. B., młody człowiek podobny do pana Tadeusza, którego historię opowiadano mi głuchą nocą na noclegu wśród lasów polskich. Za owych czasów Polesie było bardzo poetycznym krajem legend i powieści - a tak od niego do świata było daleko! Odbiło się też ono w naówczas pisanych opowiadaniach nie raz jeden i nie w jednej Ulania .
J.I. Kraszewski
Dnia 6 stycznia 1874 roku
Drezno
I
Polesie to kraj cichy i spokojny. Dwóch jednakowych wiosek w tym rejonie nie sposób znaleźć. Wszystkie się czymś różnią między sobą. Choćby gęstością lasu. Wzgórze jest zajęte przez dwór pański, pod wzgórzem znajduje się jezioro. Jest to jedna z najpiękniejszych wiosek (nazywa się Jezioro) wołyńskiego Polesia. Wieś leży nad brzegiem jeziora, za nim znajduje się dwór. Na wzgórku stoi trzykopulna stara cerkiew. Schodząc ze wzgórza wchodzimy do wsi, na początku widzimy karczmę, naokoło sosnowy las, gdzieś płynie rzeczułka, a ponad tym wszystkim pochmurne niebo. Przez środek wsi biegnie błotnista ulica. Po jej obu stronach znajdują się domostwa. Budynki są brudne, po środku sieni przechadzają się świnie. Brak rzeczy zabytkowych, obrazów itd., żadnego uczucia przywiązanego do przedmiotu. Żyje tu lud dziki, prymitywny, pragnący zaspokoić pierwsze zwierzęce potrzeby. Krótki jest okres dzieciństwa, dzieci szybko porzucają zabawki. Bez porównania przyjemniej jest nad jeziorem, niźli w brudnej, śmierdzącej chacie.
Na wzgórzu jest dom dziedzica. Widać gołębniki, żurawia ze studni, wiatrak, który rzadko się kręci.
Na drugim brzegu jeziora znajduje się mała, stara, czarna cerkiew z krzyżem i dzwonnicą. Tylko w niedzielę jest w niej głośno, ożywa na jakiś czas. Niedaleko znajduje się cmentarz wiejski, widać czarne krzyże powojenne. Największy krzyż należy do Semena Bartnika. Postawił mu go syn (wziął po nim sto bartni, było z czego stawiać). Ludziom żyje się smutnie, jednak gdy Bóg rodzi - wszystko jest do przetrwania. Najgorzej, gdy połów ryb jest za duży: „kiedy się ryba łowi, żyto się nie rodzi”. Łatwo to wytłumaczyć. Ryby się najlepiej łowi, gdy jest dużo wody, a niskim gruntom Polesia zalewy grożą nieurodzajem. Dwór jest dla kmiecia symbolem władzy i zwierzchności. Cerkiew to skarbnica nadziei przyszłego żywota. Zostaje jeszcze karczma - miejsce codziennej uciechy. Chłop musi utrzymywać te instytucje, płacić księdzu za nadzieję, panu za opiekę, a arendarzowi za uciechy. W każdej niemalże miejscowości te trzy elementy muszą się znajdować, bo np. wieś bez karczmy jest jak stworzenie bez głowy. W karczmie jest miejscem schadzek, wesel, rady. W niej się wszystko zawiązuje i rozwiązuje, kłócą się i biją. Karczma to serce wsi. Cerkiew głowa, a dwór żołądkiem. Ręce i nogi tego ciała to chaty wieśniaków. Szynk należy do Żyda. Składa się z dwóch izb. Do karczmy chodzą wszyscy. Ludzie są strasznie prymitywni.


(…)

… żałobników, czarny krzyż, wóz ciągnący trumnę na mogiłki. Ulana również patrzyła, lecz nie zapłakała. Była ciągle wpatrzona w Tadeusza. Zerwał się z krzesła, chciał biec do pokoju, upadł. Słudzy zanieśli go na łóżko i znów opanowała go gorączka, straszniejsza niż przedtem. Odpychał Ulanę. Obwiniał się za śmierć Oksenia. Widział wszędzie krew, chciał ją myć. To znów gasić pożar. Widział ciągle jakieś mary. Mówił do siebie, że jest niewinny, że mąż Ulany sam się zabił, a chciał przecież zabić Tadeusza. Wołał o ratunek do matki i ojca. Ulana klęczał u jego łoża i płakała; ona dopiero teraz pojęła swój występek przez jego zgryzoty. Zrywała się od łóżka, chciała śmierci, ale słyszała głos Tadeusza, który chwytał ją za serce i ciągnął z powrotem. W końcu gorączka minęła i wracał do świadomości. Obecność Ulany…
… bielizny. Mąż ją śledzi, aż do samych drzwi. Zawołał do ekonoma Lisowskiego, by nakazał garncarzowi jechać do Berdyczowa po furmankę. Gdy skończył rozmawiać, Ulany już nie było. Szukał jej. Nigdy w życiu nie zastanawiał się na tym, gdzie i jak co w domu jego się robiło, teraz wszystkie szczegóły przychodziły mu na myśl. Zszedł ku jeziorze i spostrzegł Ulanę. Opowiedział jej, że mąż wyjechał. Myśli…
… do karczmy z ojcem, teściem i bratem Paulukiem, który najlepiej wiedział o wszystkim i chciał brata jak najprędzej uświadomić. Ulana widziała, jak odchodzą. Wiedziała czym to się skończy. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Już przywykła do pańskich pieszczot, pocałunków, a teraz przyjdzie mąż i zacznie ją łajać, a być może i bić. Mężczyźni dotarli do karczmy. Pierwszy odezwał się Lewko mówiąc, że musie kwartę postawić, bo oni pilnowali jego żony. Z początku Oksen śmiał się, niedowierzał. Mówili mu o spotkaniach, o zmianach, które zaszły w Ulania. Nie umiała już wysiedzieć w domu, ciągle wychodziła. Garncarz był okropnie zły, uderzał ręką o stół. Miał pretensje, że nikt jej nie upilnował, że nie mogli sobie z nią poradzić. Trzeba było natłuc ją tak, aby pół roku w łóżku przeleżała. Ojciec Oksena…
…. On się ożenił. Została wypędzona. Nie potrafi już żyć. Chciała go tylko jeszcze raz zobaczyć. Pobiegła do dworka, zaglądała przez okno. Wszyscy byli weseli. Zobaczyła Tadeusza z żoną. Coś sobie szeptali po cichu. Ulanę zakuło w sercu, nie mogła długo oderwać od niego wzroku. „Żegnała go na zawsze!”. Oderwała się od okna, ściskała w ręku swój czerwony pas. Pędziła ku topolom i znajomej ławce. „Wstąpiła na ławkę…
... zobacz całą notatkę



Komentarze użytkowników (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz