Filozofia i etyka - wykład

Nasza ocena:

3
Pobrań: 273
Wyświetleń: 1078
Komentarze: 0
Notatek.pl

Pobierz ten dokument za darmo

Podgląd dokumentu
Filozofia i etyka - wykład - strona 1 Filozofia i etyka - wykład - strona 2

Fragment notatki:

Medytacje o pierwszej filozofii" stanowią główny wykład kartezjańskiej metafizyki. Jak zresztą zauważa Jan Hartman - tłumacz francuskiego wydania - francuskie "méditations" oznacza raczej rozważania niż medytacje (w naszym rozumieniu tego słowa), a oryginalny francuski tytuł brzmi właśnie "Méditations metaphysiques" (medytacje/rozważania metafizyczne). Esencję tego traktatu stanowi sześć medytacji, dotyczących takich problemów, jak Bóg, dusza czy prawda (wiedza pewna). Kartezjusz w swoim dziele postuluje dualizm duszy i ciała oraz istnienie Boga (co w jego czasach było oczywistością). Co jednak istotne, Descartes nie tylko postuluje ich istnienie, ale twierdzi zarazem, że ma na to dowody. Dowody, które można uzyskać za pomocą czysto rozumowego dochodzenia. Proces ten z kolei rozpoczyna się od systematycznego wątpienia, w co tylko możliwe. Francuski uczony stara się nie dojść do granicy poznania, jak to czynią niektórzy, ale osiągnąć granicę wszelkiego zaprzeczenia. Ma zamiar dotrzeć do tej granicy, a następnie się od niej odbić i powoli upewniać się co do coraz to nowych rzeczy, których istnienia zanegować już się nie da. Aby osiągnąć pożądany przez siebie stan, wymyśla argument Boga-Zwodziciela, geniusza zła, potrafiącego zawsze nas zmylić - np. może nam się wydawać tylko, że widzimy to, co aktualnie postrzegamy, a naprawdę jest to coś zupełnie innego. Można powiedzieć, iż nigdy nie będziemy niczego pewni, przyjmując możliwość istnienia istoty, która zawsze będzie nas zwodzić, nieważne, co zrobimy czy pomyślimy. Ale czy na pewno niczego nie możemy być pewni? Po głębszym zastanowieniu Kartezjusz dochodzi do następujących wniosków: "Wprawdzie jest jakiś zwodziciel, nie wiem jak potężny, który używa całej swej przebiegłości, by mnie wciąż wprowadzać w błąd. Więc bez wątpienia ja jestem, skoro on mnie zwodzi. Niech mnie więc zwodzi, ile chce, a i tak nie sprawi, abym był niczym, jeśli tylko będę myślał, że jestem czymś. W ten sposób po dokładnym zastanowieniu i rozważeniu wszystkiego, uznać należy za ustaloną tę konkluzję, iż stwierdzenie: jestem, istnieję jest z konieczności prawdziwe, ilekroć je wypowiadam lub pojmuję w duchu"*. Jak widać, Kartezjusz osiągając granicę wątpienia, potrafi się od niej odbić, a pierwszą rzeczą, której może być pewnym na 100%, jest własne istnienie, wynikające z aktu wątpienia (myślenia - myślę, więc jestem). Co więcej, sam Bóg-Zwodziciel nie ma racji bytu, gdyż ja, upewniając się co do swojego istnienia, neguję jego wszechmoc. Nie może istnieć nieskończenie potężny Bóg ograniczony jakimś prawem. ... zobacz całą notatkę



Komentarze użytkowników (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz