Ryszard Nycz, Intertekstualność i jej zakresy: teksty, gatunki, światy * Wykładniki intertekstualności Wprowadzaniu nowych, generalnych a nieostrych terminów teoretycznych towarzyszą z reguły długotrwałe spory tyczące zarówno samej zasadności takiej innowacji terminologicznej, jak trafności nazwy czy uprawnionego zakresu jej zastosowania. Nie inne też były dotychczasowe dzieje "intertekstualności" w nauce o literaturze. Pojęcie to, wywiedzione przez Julię Kristevą z Bachtinowskich dociekań nad dialogicznością wypowiedzi, uzyskało w pracach tej autorki, a także w ujęciach innych badaczy (w szczególności Barthes'a, Derridy, Riffaterre'a) status podstawowej kategorii teoretycznej o nieograniczonym - czy trudnym do określenia - zasięgu * , status, który stał się od razu przedmiotem ożywionej dyskusji.
W opinii krytyków uznawano więc intertekstualność raz za nazbyt pojemna zakresowo - bo "wszystkoogarniającą" i przez to nieoperacyjną kategorię, to znów za zbyt wąską nazewniczo - wymagającą zatem dopełnienia i dookreślenia przez takie m. in. terminy, jak "inter(non)tekstualność", "interkontekstualność", "transtekstualność" * . Kiedy zaś zauważano jej przydatność analityczną w ograniczonym wymiarze, to z reguły z zastrzeżeniem wątpliwej właściwie konieczności wystrajania nową terminologią jednego z klasycznych, znanych i uprawianych działów badań literaturoznawczych. Tych jednak, którzy skłonni byliby z kolei uznawać za "najtwardszą" sferę dziedzinę wewnątrzliterackich związków badanego tekstu z kanonem tradycji (a taka jest opinia przeciwników rozszerzania zakresu owej kategorii), zdezorientować mogła zapewne decyzja Michaela Riffaterre'a - jednego z najwybitniejszych teoretyków intertekstualności - który zjawiska cytatu i aluzji właśnie, jako fakultatywne (gdyż zależne od zmiennej kompetencji odbiorcy), a zasadniczo niekonieczne dla zrozumienia tekstu, uznał za wykraczające poza zakres relacji intertekstualnych. Te ostatnie bowiem mają charakter obligatoryjny dla czytelnika, gdyż niezbędny do właściwej interpretacji, wyznaczone są zaś, zdaniem Riffaterre'a, zakresem językowych presupozycji dzieła literackiego * .
Najprościej można powiedzieć, iż zwolennicy zawężenia zakresu znaczeniowego tego pojęcia podkreślają zwłaszcza zobowiązujący charakter drugiego członu terminu, możliwie dosłownie rozumiana tekstualność wchodzących w grę obiektów badania staje się kryterium przesądzającym o włączeniu ich w dziedzinę intertekstualnych dociekań. Zdaniem rzeczników szerokiego rozumienia natomiast sygnał decydujący o odmienności i owocności perspektywy badawczej zawarty jest w znaczeniu członu pierwszego; położenie nacisku na intertekstualną naturę każdego wytworu tekstowego wskazuje przede wszystkim na konstytutywną rolę strefy relacji rozpościerającej się międz
(…)
…, pragmatycznych oraz pokrewne im formy implikatur*. Po drugie, w skład ich wchodzą wszelkie przejawy identyfikowalnych tekstowych anomalii - gramatycznych, semantycznych, a także pragmatycznych i literackich, w rodzaju naruszeń ogólnych "zasad konwersacyjnych" Grice'a oraz zasad bardziej specjalnych, np. norm i konwencji literackich. Po trzecie zaś, są wśród nich również różne rodzaje atrybucji (jednostkowej…
… reprezentacji organizujących procesy pojmowania i doświadczania. Można by nawet zauważyć, jak to uczynił Umberto Eco na marginesie S/Z Barthes'a*, że samo pojęcie intertekstualności zrodziło się z na pół celowej fuzji - lub potrzeby zmediatyzowania - dwóch przeciwstawnych kategorii: kodu oraz procesu nieskończonej semiozy.
Konkludując: intertekstualność jest zarówno określeniem strefy niezbywalnej mediatyzacji…
…, lecz już nie tyle ze względu na swój aspekt wyłącznie strukturalno-systemowy, lecz, co najmniej w równej mierze, wypowiedzeniowy; tzn. jako dyskurs preformowany, socjolekt, a więc, wedle definicji Riffaterre'a, jako "język widziany nie jako gramatyka i słownik, lecz magazyn społecznych mitów".
Są one reprezentowane przez tematy, obiegowe frazy i opisowe systemy (stereotypowe sieci metonimii wokół danego…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)