Zachowania zbiorowe Wielość działań może jednak cechować się jeszcze dodatkowymi właściwościami. Działający ludzie mogą być mianowicie zgromadzeni w jednej przestrzeni, a także doświadczać tej samej sytuacji. Ciągle jeszcze działają jednak w pojedynkę, na własną rękę: w bliskości przestrzennej, w tych samych warunkach sytuacyjnych, ale niejako obok siebie, a nie wspólnie. Przyjęło się tego rodzaju aktywność określać mianem zachowania zbiorowego. Klasyczna, wzorcowa odmiana zachowań zbiorowych występuje w tłumie. Tłum to bardzo wiele jednostek, które wzajemnie się nie znają, nie poczuwają do żadnej szczególnej więzi, a jedyne, co ich łączy, to zgromadzenie w jednej przestrzeni i ewentualnie taki sam powód, dla którego znaleźli się razem: na przykład przyszli na wiec albo zrobić „zadymęʺ, albo powitać sportowego idola. Często są to powody emocjonalne: oburzenie, gniew, entuzjazm, radość, euforia. Doskonałego przykładu dostarczają sceny wśród kibiców piłkarskich po wygranych lub przegranych meczach. Ale to właśnie, że znajdują się razem z innymi, że sytuacja otaczająca każde z działań pojedynczych ukonstytuowana jest przez liczne, bezpośrednio widoczne, czasem wręcz cieleśnie odczuwalne działania innych, ma już samo w sobie poważne konsekwencje dla działania każdego z osobna. Tłum śpieszący ulicą, tłum manifestujący na placu czy protestujący przed Sejmem, tłum wiwatujący na cześć zwycięstwa drużyny futbolowej czy tańczący na gruzach muru berlińskiego, tłum rabujący sklepy, niszczący budynki i podpalający samochody, tłum kibiców ścierających się koło stadionu, tłum linczujący, dokonujący samosądu, tłum ulegający panice, gdy ludzie zaczynają uciekać przed jakimś zagrożeniem, realnym czy wyimaginowanym ‐ to wszystko zgromadzenia znacznej liczby ludzi zachowujących się podobnie, podejmujących działania w swojej współobecności, „równoległeʺ do siebie. Bliskość przestrzenna i tożsamość sytuacji działających jednostek to czynniki, które wywierają istotny wpływ na ich działania. Już w XIX wieku francuscy psychologowie społeczni Gustave Le Bon i Gabriel Tarde w swojej koncepcji „psychologii tłumówʺ i „teorii imitacjiʺ wskazywali, co się dzieje, gdy wielka liczba ludzi znajdzie się razem we wspólnej przestrzeni. Otóż, w tłumie jednostki działają bardziej emocjonalnie, bezkrytycznie, bezrefleksyjnie, spontanicznie, zawieszając wszelkie kalkulacje i myślenie racjonalne. Ludzie nie zastanawiają się, czy ich działanie ma sens, poddając się nastrojowi chwili. Ich działanie ma charakter ekspresyjny, a nie celowy. Nie zmierzają do czegoś, nie chcą czegoś osiągnąć, lecz dają wyraz temu, co odczuwają. Krzyczą, śmieją się, gestykulują, przeklinają, rozpaczają daleko bardziej otwarcie i gwałtownie, niż czyniliby to w samotności. Mam w oczach dwa obrazy zbiorowości, z odmiennych kultur i zgromadzonych z odmiennych okazji. Jeden to euforia Niemców w momencie obalenia muru w Berlinie. Drugi to rozpacz Irańczyków podczas pogrzebu bohaterów wojennych. Widać tu wyraźnie, jak tłum wzmacnia emocje i wyzwala ich swobodną ekspresję. Po drugie ‐ ludzie ulegają demoralizacji i brutalizacji, zawieszając także normalne reguły moralne i obyczajowe. Gotowi są zabijać, podpalać, rabować, niszczyć, mimo że nigdy tego by nie uczynili poza tłumem. Po trzecie ‐ łatwo ulegają sugestiom i naciskom demagogów, pochopnie gotowi pójść za samo‐zwańczym przywódcą. Po czwarte ‐ naśladują działania innych, co prowadzi do uniformizacji i falowej eskalacji zachowań. Mówimy czasami o zachowan
(…)
…. Gdy ktoś zacznie uciekać, do ucieczki rzucają się inni. Gdy ktoś zainicjuje jakieś hasło, zaraz pojawia się chór skandujący to samo2. Odmienny charakter ma działanie ludzi zebranych razem, aby brać udział w przedstawieniu teatralnym, koncercie, seansie filmowym, meczu piłkarskim itp. Mówimy tu o audytorium czy widowni. Sytuacja, w której znajduje się taka zbiorowość, jest swoista. Każdy przybył osobno, każdy miał…
… często w ogóle nie zauważamy, kto siedzi obok. Jesteśmy anonimowi dla sąsiadów, a oni dla nas. Na koncercie, zwłaszcza po jego zakończeniu, zdarza nam się już naśladować sąsiadów, rytmicznie oklaskując artystów, wstawać z miejsc, gdy ktoś wstał pierwszy, przyłączać się do owacji, gdy ktoś zaczął wołać „bisʺ. Na meczu piłkarskim przy każdym lepszym zagraniu lokalnej drużyny krzyczymy jak szaleni, poddajemy się obiegającej stadion „faliʺ, rzucamy petardy na boisko, ściskamy się z nieznajomymi kibicami „naszychʺ i jesteśmy gotowi pobić kibiców drużyny „obcychʺ (eufemistycznie zwanych „gośćmiʺ). Wszystko to są jednak najwyżej kontakty chwilowe, przelotne, pozbawione głębszej treści. Za chwilę wyjdziemy z sali czy stadionu znów sami, znów anonimowi. Trzecia odmiana zachowania zbiorowego, to publiczność…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)