W roztokach czesc II

Nasza ocena:

3
Pobrań: 665
Wyświetleń: 1526
Komentarze: 0
Notatek.pl

Pobierz ten dokument za darmo

Podgląd dokumentu
W roztokach czesc II - strona 1 W roztokach czesc II - strona 2 W roztokach czesc II - strona 3

Fragment notatki:


VII
Suhaj nie chodził po odpustach, ale pilnował swojej sprawy. Hankę wyprawiał serdecznie, choć o Rakoczym przy niej nie wspominał. Kiedy się dowiedział, że Rakoczy tam będzie zaczął czynić przygotowania na jutrzejsze święto. Każdemu wydał polecenia, a sam wziął się za barana, który miał motylicę (pasożyty owiec niszczące ich przewody żółciowe). Na odchodnym Suhaj wręczył Błażejowi łeb barana na święto, choć ten drugi myślał, że może nogę dostanie albo plecy, no ale cóż dziękował za to co dostał. Nazajutrz o tym czasie, kiedy Franek szukał Hanki, u Suhaja była pełna chata ludzi. Każdy znalazł jakiś powód, dlaczego był u wójta i głośno o tym innych informował. Wnosząc barana dla zebranych, wygłosił mowę o braterstwie i o zwyczajach ojców. Wszyscy się pytali co to za okazja, może jakieś urodziny? Ale Suhaj zaprzeczał, powiedział, że to tak zwyczajem nieboszczyków ojców chciał ich uszanować. Jednak ktoś z kąta powiedział: „Dziś telo baranem zrobi, kielo drzewiej wołem...”. Suhaj jednak nie mógł dojrzeć kto to z kąta powiedział, przy tej grupie siedział Gniecki, czyżby to on? Zebrani próbowali zatrzeć te nieprzyjemne słowa, poczęli mówić, że Przysłop już nie będzie miał drugiego takiego wójta. Suhaj zaczął wspominać o wszystkich utrapieniach jakie przechodził dla gminy. Zebrani zaczęli go zapewniać, że jest dla nich ważny i że nie poradziliby sobie bez niego. Wszyscy zaczęli ostro pić, rozrzewnili się. Wójt skoro tylko zauważył, że zmiękły im serca, zaczął mówić: o gminie, o upadku rodów i o tym, za jakimi przewodnikami naród ma iść,aby nie zaznał biedy. Wójt nawołuje, by stać za swoimi, bo przecież gminie rozumu nie brak. Goście po przyrzekali wójtowi dozgonną wierność a i więcej nawet niż od nich oczekiwał. Powróciła nareszcie i Hanka z odpustu, ojciec zobaczył ją jednak dopiero rano, od razu też zauważył, że jest jakaś odmieniona. Zmizerniała po twarzy i zbladła, zmieniła się też w naturze: nie śmieje się już tak często jak kiedyś, nie dokucza ojcu, pilnuje swojej pracy i słowa niepotrzebnie nie wypowiada. Po wsi natomiast krążyły opowieści, jak to Suhaj naspraszał gości i ich poił, bowiem zbliżają się wybory oraz te mówiące, że chce zrezygnować z posady wójta bo to ciężka praca. Najwięcej zamieszania po wsi robił Błażej, odwiedził każdego chłopa we wsi. O Rakoczym ani słychu we wsi, tak jakby go nie było. Błażej już do niego zachodził, a tylko od niego można się było czegoś dowiedzieć. Ludzie powiadali, że może zląkł się Suhaja, szwagier Rakoczego mówił, że ten chodzi po izbie i duma całymi dniami, po nocach nie sypia, jest taki odkąd wrócił z odpustu. Poza informacjami od szwagra znów była cisza o Rakoczym. Do czasu, aż był on w pewnej opresji. Działo się to w jarmark, ludzi było co niemiara, przyjechali nawet z daleka. Przed ratuszem była bijatyka, która była skutkiem pijaństwa w ratuszu. Od dawna już toczyły ze sobą walki dwa rody: Potaczków i Sołtysów. Ostatnio na odpuście Sołtysów pobito, więc honor ich ucierpiał i chodzili jak gradowe chmury. W ratuszu pili synowie Potaczków, jeden z Sołtysów podszedł do nich i rozpoczął zwadę. Walki przeniosły się na dwór, dwa rody zwarły się w boju. Nagle ustał uścisk, lud się cofnął, poczęły szybko śmigać pięści. Zlecieli się wszyscy, by patrzeć na toczący się bój. Walka zmieniła się w bitwę w pojedynkę, Potaczkowie padali jak ścinane drzewa. Sołtysów przybywało coraz więcej, natomiast Potaczkowie ginęli w oczach. Na to wszystko zjawił Rakoczy. Zaczął prać chłopami o ziemię, w mig się uwin

(…)

… jak najprędzej córkę za mąż, właśnie za Michała. Suhaj przestrzegł Cichańskiego, żeby w razie czego nie wierzył jakimś plotkom na temat Hanki, bo to diabeł nie śpi, a tym bardziej wśród ludzi zawistnych. O tym samym czasie Franek odprowadzał ukochaną. Spotykali się co niedziela na tej polanie. Wyczekiwał tych spotkań z wielkim utęsknieniem. Hanusia za każdym razem przynosiła mu inną pieszczotę, a on mawiał…
… często na polanie i przyglądał się świtu. Rozmyślał np. o tym, co by zrobił, gdyby ujrzał idące wojsko z dolin ku roztokom. Jak co niedziela wyszedł na polanę, choć nie spodziewał się Hanki, ponieważ już coraz rzadziej do niego przychodziła. Zaczął przechodzić oczyma osiedla: Michalczewskich, Potaczków, Cichańskich, Sołtysów i wiele innych. A myślami ich koleje. Powstawaniu osiedla zawsze towarzyszył…
… sobie pytanie: Za co? Wtedy „podszepnął mu głoś jakiś nieznany odpowiedź - żeś jest od nich o głowę wyższy...”. Postanowił, że zaraz po kościele pójdzie do wójta i wyłoży mu swój plan i jakoś to się ułoży. Stwierdził, że poczeka na koniec nabożeństwa i dopiero wtedy wyjdzie. Został jeszcze na „Anioł Pański, Koronkę, Różaniec i Litanie do Pana Jezusa. Idąc do Suhaja zaczął się zastanawiać jak oni go przyjmą…
… zapragnął, żeby ktoś się zjawił. Wybiegł na dwór, myśląc, że może gdzieś jeszcze Hanusię ujrzy. A tu cmentarz... porośnięty jałowcami, ani jednego krzyża ponad ziemią. Idzie pośród jałowców, po oschniętej trawie i widzi wysoki grób. Krzyczy: „Światła! - nie opuści mnie to widmo...ten umarły Ja...”.
Na drugi dzień i przez kolejne chwalili się ludzie, jak to ich Rakoczy uszanował w rynku. Uraczył ich wszystkich winem, a jak to przy pijatyce, każdy mówi o tym co go boli. Chłopi opowiadali o tym jak to ich bieda męczy. Rakoczy na to, że ona ma się może i jeszcze gorzej i co najgorsze jemu nikt nie może pomóc. Franek poleca im wspierać się nawzajem, ratować, a gdy tak prawił niejednemu chłopu polała się łza. Wszyscy chłopi razem zaczęli wołać, że to on ma się nimi opiekować, ma ich ratować, on przyrzekł…
…. Ale nie doszło do żadnego nieszczęścia, od tej pory, gdy wychodził brał zawsze ze sobą strzelbę. Jednej niedzieli nie mogąc się doczekać Hanki, nie wiedząc zaszedł na szczyt Turbacza. Był tam kamień, a na nim wyryte: Koldrasz Lacki. Czuł się związany jakąś tajemnicą z tym duchem bliskim a nieznanym. V
Rakoczy był wściekły, że musi bezowocnie ścinać ubocz. Były momenty kiedy chciał już rzucić…
… wpadł Diabeł, z okrzykiem”Jest!”, ale ujrzawszy tylu ludzi, zląkł się, a rękę schował za siebie. Podszedł do Franka i pokazał mu strzelbę jaką trzymał w ręku. Franek się spostrzegł, że to jego stara strzelba, którą kiedyś schował i zawsze zapomniał zabrać. Ale żal mu się Diabła zrobiło, więc nie rozwiał jego wątpliwości, jakoby był już bliski odnalezienia skarbu. Diabeł został na kolacji…
… widząc go, nazwał swoim grobem. Idąc powtarzał: Lacki, Koldrasz Lacki... Gdy doszedł do dworca kupił bilet do pierwszej lepszej miejscowości, o jakiej słyszał kiedyś od zarobkujących ludzi. Pociąg ruszył i ostatni z Rakoczych pojechał do Siedmiogrodu...na zarobek.
„Poręba Wielka (1899-1901)”
Plan wydarzeń:
1. Spotkanie u Suhaja i przyrzeczenie wójtowi dozgonnej wdzięczności.
2. Walka Potaczków…
... zobacz całą notatkę



Komentarze użytkowników (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz