Emil, Piotruś i inni (o prozie Leo Lipskiego) Lata dziewięćdziesiąte włączyły do szerokiego obiegu czytelniczego w kraju wielu autorów piszących po polsku poza naszymi granicami. Literatura powstała na uchodźstwie, wychodźstwie, obczyźnie, emigracji - każdy z tych terminów oddaje wszak odmienny odcień tragizmu diaspory - jest wreszcie dobrze obecna. To zbiorowe zaistnienie stawia przed krytykami i historykami zadanie, rzec by można, iście rusznikarskie, polegające na uporządkowaniu artystycznych kalibrów. Niemało wymaga tu chłodnego przewartościowania. Mam wrażenie, że niektórych formatów wyraźnie nie doszacowano.
Publikowane od 1988 roku w Polsce zbiory prozy Leo Lipskiego - Opowiadania zebrane , Śmierć i dziewczyna , Piotruś - stwarzają znakomitą okazję do upomnienia się o jedno z tych najważniejszych, a niestety niezbyt głośnych emigracyjnych nazwisk. Leo Lipski to bowiem postać i talent niezwykłej miary. Już sama biografia pisarza ma znamiona literatury - z pewnością jednak nie przeznaczonej do czytanek z panieńskich pokojów. Urodził się w 1917 roku w Zurychu. Od piątego roku życia mieszkał w Krakowie. Studiował psychologię i filozofię, próbując zarazem swoich sił jako poeta i prozaik. Po wybuchu wojny uciekł przed hitlerowcami do Lwowa. Tam został aresztowany przez NKWD i zesłany do nadwołżańskich łagrów. Trafiwszy na mocy porozumień polsko-radzieckich do armii Andersa, wyszedł z nią do Iranu. Ciężkie choroby - tyfus, zapalenie opon mózgowych - uczyniły go niezdolnym do służby wojskowej. W 1944 roku stracił brata i doznał trwałego prawostronnego paraliżu ciała. Osiadł na stałe w Izraelu. Choroba skazała go na wózek inwalidzki, a później przykuła do łóżka, porażając w dodatku ośrodek mowy. Mimo to pisał - lewą ręką na maszynie, dyktował - gdy głos mu na to pozwalał. Wydarł kalectwu garść szczupłych tekstów - miniopowiadań, mikropowieści.
Doprawdy, nie ma tego dużo. Trochę w paryskiej Kulturze, trochę w londyńskich Wiadomościach. Dwie książeczki ogłoszone przez Instytut Literacki w Paryżu. Za rekomendację artystyczną musi starczyć jedna większa nagroda - Kultury właśnie, przyznana w 1955 roku za opowiadania obozowe. A zatem mało. Mało, ale celnie. Tę celność poświadcza już plik przekładów - na angielski, niemiecki, francuski, włoski, szwedzki, jidysz, hebrajski. W peerelowskich publikatorach Lipski nie był, z oczywistych politycznych względów, drukowany. Dostrzegła do dopiero prasa niezależna, studenci i naukowcy. Jeden utwór w Zapisie, parę prac magisterskich, krótkie wzmianki w emigracyjnych panoramach Jana Zielińskiego i Krzysztofa Dybciaka nie ocaliłyby pisarza, gdyby nie ryzykowne w warunkach rynkowych przedsięwzięcia wydawców. Trzeba przed nimi pochylić czoła i nie dać się wyprostować z ukłonu licznymi błędami korektorskimi i niedoróbkami adiustacyjnymi.
(…)
…. Nie było w tym ani trochę patosu czy rutyny; była pewność lunatyka chodzącego po rynnie, prostata dziecka, które widzi rzeczy niewidzialne, była zwyczajność i ciężar zdarzeń Starego Testamentu, która jest również wyrafinowaniem. Podczas tych kilku sekund szukał gorączkowo potknięcia się, rysy. Czekał, aż wiersz rozpadnie się i rozmaże, wtedy gdy woła dziecko, gdy odpowiada ojciec, gdy tak trudno utrzymać tętniący rytm…
… po mnie, gdy spałem. Dostojne i lśniące. Na ścianie napisy zrobione przez różnych ludzi: "Moja żona żyje z Karpackim"; "Bug. 6. XII.39"; "Ja siedziałem tu siedem miesięcy"; "Koniec"; "Dlaczego mnie tak męczycie?" i inne rzeczy. Poza tym był narysowany zadek i różne części ciała ludzkiego. Wilgoć spływała ze ścian. Zgadzało się to zupełnie z książkami, które czytałem, mając lat trzynaście. Leżeliśmy…
… wydawniczo-drukarską, ważne że Lipski dociera w końcu do czytelnika w Polsce. W to, iż zdobędzie trwałe uznanie odbiorców, ani odrobinę nie wątpię. Jest to bowiem twórczość w całej swojej rozciągłości znakomita literacko, a także - o co w powojennej polskiej prozie zgoła nie tak łatwo - wsparta głęboką myślą humanistyczną. To nie tylko czysto filologiczny atrament - filozofia i psychologia tworzą…
….
Po pierwsze jednak Céline. Tyle wspólnych akcentów w literaturze i poza nią. Miłość do zwierząt i chłód wobec ludzi, sympatia dla prostytutek i ambiwalentne uczucia względem kobiet niepłatnych. Prawostronny paraliż ciała i częściowe porażenie mowy, wiele bólu i bezsennych nocy. Ale przede wszystkim ów - by znowu przypomnieć Rilkego - teatr wskazywania, pisarstwo bez puent, morałów, objaśnień. Nie regulowany…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)