To tylko jedna z 4 stron tej notatki. Zaloguj się aby zobaczyć ten dokument.
Zobacz
całą notatkę
Kurt Baschwitz: „Czarownice. Dzieje procesów o czary”
Cesarz Maksymilian I, nękany wątpliwościami co do działania czarownic, zasięgnął rady czarnoksiężnika Trithemiusa w 1508; co zapoczątkowało okres procesów czarownic. Ludzie o zdolnościach czarodziejskich byli wówczas częstymi gośćmi na dworach, a na niektórych uniwersytetach prowadzono wykłady z zakresu wiedzy tajemnej. Uważano, że duchy piekielne można zaklinać. Za uczonych czarowników uważano jedynie mężczyzn (nazywanych magami, nekromantami lub nigromantami), a wśród nich często znajdowali się przedstawiciele kleru.
Trithemius (wł. Johann Heidenberg z Trittenheim, 1462-1516) wieku 21 lat został opatem klasztoru benedyktynów w Sponheim, zmarł jako opat klasztoru szkockiego w Wurzburgu. Zdobył wszechstronną wiedzę, która jednak nie okiełznała jego fantazji (np. wydał fałszywe rzekomo stare kroniki). Był autorem „Przeciwnika czarów”, wzorując się na „Młocie na czarownice” określił wygląd czarownicy i środki zaradcze. Bronił się przed podejrzeniami iż zdolności magiczne zawdzięcza diabłu, był pobożny i gorliwej wiary; przeciwnie Faust - zwykł chełpić się publicznie, że zaprzedał duszę diabłu, lecz nie prześladowano go na serio jako czarownika. Fakt nie prześladowania czarowników wiązał się z tradycją, ale czarownice zaczęto traktować z zaciekłą bezwzględnością.
Cesarz zadawał Trithemiusowi pytania dotyczące istoty działalności czarownic i stosunku Boga do nich, a odpowiedzi zostały umieszczone w książce „Królewska ciekawość”. Dzieło zostało rozpowszechnione. O predyspozycję kobiet do sztuczek diabelskich oskarżał je również Paracelus, ale i on oddzielał sztuczki czarownic od „czystej sztuki magii”.
Nekromanci wywoływali duchy wprowadzając się w stan hipnotyczny, do wywoływania duchów używano często środków pomocniczych: odurzające substancje toksyczne, opary ziołowe dławiące oddech, kryształy, błyszczące przedmioty. Ich działanie polegało na długotrwałym wprowadzaniu siebie i obecnych w stan hipnoidalny i zasugerowanie im zjawisk. Miało ono czasem charakter psychozy zbiorowej. Technika zaklinania demonów była oparta na ściśle określonych i niezmiennych przepisach, wywodzących się z ludowych praktyk magicznych, nawiązujących do antyku grecko-rzymskiego - wpływ filozofii i mistyki neoplatoników. Ludzie oświeceni epoki humanizmu traktowali magię jako naukę starożytną, nie mniej starą i szacowną niż inne dziedziny wiedzy. Ważną rolę w przekazaniu chrześcijanom tej wiedzy ocalałej z upadku Cesarstwa Rzymskiego odegrali uczeni arabscy i żydowscy. W średniowieczu uważano, że ludzie wyróżniający się ponadprzeciętną wiedzą nie mogli jej zdobyć drogą naturalną, często zwano ich magami, co przetrwało także w stosunku do Trithemiusa i doktora Fausta. Średniowieczna magia zachowała cechy wywodzące sztukę wywoływania duchów z rytuałów zaklinania zmarłych: aurę niesamowitości i pychę śmiertelnego człowieka uzurpującego sobie władzę nad ciemnymi mocami. Nie mówi się wtedy też o białej magii, magia jako taka polega na obcowaniu ze złymi duchami.
(…)
… Torralby oczernił Erazma z Rotterdamu i Lutra; Torralba podobnie jak Trithemius wystąpił jako rzecznik prześladowania czarownic). Wielu ludzi wysokiego stanu zajmowało się magią z amatorstwa. Władze duchowne i świeckie nie czyniły przeszkód magom, mogli bezkarnie wywoływać duchy piekielne i korzystać z ich usług. Biskup Gauricus, czarnoksiężnik włoski, głosił że magia i obcowanie z demonami…
… i Hiszpanii, najczęściej kaci żyli poza murami miasta i pobierali za usługę opłaty. Śmierć czarownicy następowała przez spalenie na stosie, ścięcie lub powieszenie, handlowano miejscami wokół miejsca egzekucji.
…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)