Przedmowa Myśliłem, co by pisać pod te czasy w Polszcze, Historyją czy rymy, czy co do zabawy? Czy sielanki, czy fraszki, czy li sowizrzałów, Albertusów, czy bajki, czy też oracyje, Czy li mowy pogrzebne, czy gratulacyje, Czy plęsy albo pienia godne nie wiem czegoś, Czy li wiersze weselne, czy panegiryki? Aleć tę zostawiwszy deliberacyją, Co z tego pisać mają, którzy się tym bawią - Mnie, przyznam, fantazyja służyć w tym nie chciała, Raczej złe obyczaje do siebie ciągnęły I prawie przymuszały, abym je wziął przed się. Ledwiem tedy zamyślił i ledwiem co począł, Aż ci indignatio zaraz fecit versum . Bo któż by się, dla Boga, strzymał w tym żelaznym Wieku, gdy dawno złote minęły, a ledwo Gliniany nam dziś został, i to nie iłżecki? Jakie zbrodnie, występki, fałsze tymi czasy Panują, i nieszczyrość, jakie oszukania, Wszeteczeństwa i niewstyd, chciwość i cokolwiek W obyczajach może być złego i brzydkiego! Więc w rządzie pospolitym, a raczej nierządzie, Jaka i konfuzyja, jakie zaniedbanie! Trudno się było wstrzymać. Ale w czas przestrzegam, Że chrześcijanin piszę, piszę prawowierny Katolik, z synów jeden Kościoła świętego. Pomnie na wokacyją chrześcijańską, która Jeśli słowem, daleko mniej piórem i drukiem (Bo te dłużej trwać zwykły) zakazuje szczypać Cudzej sławy. A przeto mianować nikogo Nie myślę ani to mam w intencyi mojej Notować osób; raczej obyczaje, które Powszechnie zepsowane - tym życzę naprawy. Kożdy się tknij i osądź! Kiedy w stół uderzy Krawiec, nożyc szukając, ozwą się nożyce, Choć ich nie ruszy, czym znać, że nożyc szukano. Poczuje się, rozumiem, każdy w swych narowach, Gdy tu co podobnego przeczyta w mej księdze. Ja protestor, mianować nie chcę, chyba dobrze. A gdy kogo mianuję, już to z nim umarto. W grobie też ruszać zmarłych nie myślę, chybaby Jawnie wszystek świat wiedział, co się o kim wspomni. Napomnić albo przestrzec - to moja powinność. Poprawi się kto, dobrze, nie poprawi, przecię Nie we mnie będzie wina, ale w nimże samym. O, jako siła zyszczę, choćbym znalazł tylko Jednego i drugiego, którego by tknęła Ta moja praca w serce i ze złego dobrym Uczyniła człowiekiem lub synem koronnym! Większa jest rzecz u Boga niżeli świat wszystek, Dusza ludzka, z której się cieszą aniołowie, Gdy do Boga nawróci, gdy złego poniecha; Przeto się każdy spytaj sam siebie, jeżeliś Takowy, jakiego cię ta księga opisze, Lubo tej intencyi nie ma: ciebie tykać. I sobie ja, upewniam, nie przepuszczę ani Tak ślepym być się baczę, abym nie miał widzieć, Co we mnie nagannego. Grzysznym się być sądzę I baczę to do siebie, stąd i siebie znajdę W mej księdze, gdyż ta słusznie Icon animorum Może być mianowana, albo więc zwierciadło, W którym się każdy przejrzy i plamę obaczy. Rymowi dałem pokój, choćbym ci mu pono Był niezgorzej podołał. Dość tak i bez rymu,
(…)
…. A my przecie nie dbamy, bo baczyć nie chcemy, Co się z nami po śmierci dziać będzie. Ani też Piekła widzimy, ani o nim pamiętamy. Ale spyta kto: Jużżeś wszytko wypowiedział? Stu gąb i stu języków - i to jeszcze mało - Potrzeba by na słuszne chłopskich opresyi Wyrażenie. Jeszcze mam kilka ich powiedzieć. Kiedy wiosna nastąpi, a deszcz ustał w maju, Czarownice przyczyną. Zdechł wół jeden, drugi…
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)