To tylko jedna z 2 stron tej notatki. Zaloguj się aby zobaczyć ten dokument.
Zobacz
całą notatkę
Mniej znana książka lureata nagrody Nobla, jednak nie mniej znacząca w jego dorobku artystycznym. Nie jest to powieść w tradycyjnym znaczeniu; zawiera w sobie monolog - spowiedź, moralitet i esej filozoficzny. Książka jest opowieścią losów fizycznych i duchowych, wręcz spowiedzią przedstawiającego się za sędzię - pokutnika Jeana - Baptiste Clamence przed jednym z, wybranych przez bohatera, klientów knajpy dla marynarzy w Amsterdamie. Narrator wybiera spośród najgorszego elementu międzynarodowego portu słuchacza. Z rozmysłem wciąga on słuchacza w perypetie sweo życia, wzbudza w nim ciekawość i fascynację tajemniczym życie. Clemence snuje swą opowieść w czasie przechadzek nocnych po urokliwym i tajemnym Amsterdamie, poprzecinanym wieloma kanałami. na początku autor opowiada swe pełne sukcesów zawodowych i towarzyskich życie w Paryżu. Okazuje się, że wówczs był cenionym adwokatem, podziwianym za kunszt zawodowy i morale przez innych kolegów po fachu jak i wielu klientów. Nie dość, że inni go cenili to sam uważał, że w pełni zasługuje na swe sukcesy. Dodatkiem do tego powodzenia były sukcesy w podbojach serc kobiecych. Kobiety go uwielbiały, on sam zaś uważał to za oczywiste. Nigdy nie wiązał się z żadną kobietą na stałe, gdyż żadna z nich nie była dość doskonała dla niego. Co do jego moralności uważany był powszechnie za niezwykle dobrego człowieka, gdyż wielokrotnie bronił biednych ludzi za darmo. Szczególnie upodobał sobie biedne wdowy, ponieważ wówczas jego dobroć była najbardziej widoczna (wydawała się bezinteresowna) i bardziej doceniana. żyjąc w ten sposób odczuwał samozadowolenie, uważał siebie za prawie doskonałego człowieka i adwokata. Skaza na zadowoleniu z siebie pojawia się niezauważalnie i niespodziewanie, w chwili apogeum jego sukcesów. Otóż pewnego dnia idąc, zadowolony z pełnego sukcesów dnia, ze swej wspaniałomyślności wobec bliźnich, nabrzeżem rzeki i przechidząc przez most, usłyszał pełen kpiny śmiech za swymi plecami. Gdy pbejrzał się nikogo tam nie było. To zdarzenie zasiało w nim ziarno niepokoju, które próbował zniszczyć w towarzystwie długo niewidzianych przyjaciół. Od tego dnia unikał zawsze mostów. Pomimo to spokoju ducha nie potrafił osiągnąć i cien zwątpienia towarzyszył mu stale. Zaczął sobie przypominać wszelkie niedoskonałości swego ducha, wszystkie pomyłki i lapsusy, które zakłócały jego idealny obraz. Na przykład w czasie jazdy samochodem, zatarasował mu drogę motorowerzysta, co skutkowało słowną utarczką. Zirytowany bohater wyszedł z auta by rozprawić się z adwertsarzem, ten jednak niespodziewanie uderzył go i szybko odjechał. Ta sytuacja spowodowała zwątpienie w swą odwagę, gdyż nie dogonoł przeciwnika i nie dał mu nauczki. Jednak najgorsze było poczucie, że ośmieszył się przed wszystkimigapiami na ulicy. Takie wspomnienia powodowały, że tracił szacunek do samego siebie, a przez to stracił wiarę, że inni tez go nie szanują. Jednak gwoździem do trumny jego samozadowolenia było wydarzenie w czasie listopadowej nocy. Przechodząc po północy przez most zauważył stojącą na jego skraju kobietę. Gdy ją minął usłyszał plusk wody, jakby ciało ludzkie wpadło do rzeki. Poczym usłyszał krzyk. Po krótkim namyśle, pomimo chęci udzielenia pomocy tonącej osobie, ruszył dalej, nikogo nie powiadamiając o tym zdarzeniu. Od sytuacji na moście zmieniło się życie adwokata. Zauważył, że nie wszuscy go szanują, że ma nawet nieprzyjaciół. Przyjaciele zaś przestali być ostoją, bezpiecznym portem, lecz stali się sędzxiami, którzy
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)