Patrząc – wyobrażamy sobie co mogłoby zająć miejsce tego, co jest

Prócz żądzy zmiany istniej inne składniki naszego charakteru, nie sposób jednak wątpić w to,

że jest to składnik dominujący. A w tych okolicznościach wydaje się logiczne, że

usposobienie konserwatywne będzie jawić się nie jako zrozumiała (czy nawet przekonująca

alternatywa) wobec naszego zasadniczo „postępowego" sposobu myślenia, lecz jako dość

nieszczęśliwa przeszkoda dla postępujących innowacji lub jako kustosz muzeum w którym

przechowuje się zabawne przykłady wypartych już osiągnięć po to by dzieci mogły się na nie

pogapić.

Można by myśleć że opis konserwatywnego usposobienia i jego współczesnych losów

zakończy się w tym miejscu.. niemniej zdaniem autora można powiedzieć na ten temat

jeszcze coś więcej. Nawet w tych okolicznościach, gdy usposobienie konserwatywne w

odniesieniu do rzeczy w ogóle jest z pewnością w defensywie, istnieją sytuacje, w których

jest ono nadal odpowiednie i to w najwyższym stopniu, istnieją sfery – w których mamy

nieuniknioną skłonność do postawy konserwatywnej.

Istnieje bardzo wiele stosunków między ludźmi w których usposobienie konserwatywne,

skłonność do cieszenia się tym co się ma – nie jest zbyt właściwe – jak np. pan i sługa,

kupujący i sprzedającym, właściciel i zarządca itd.

Ale jest też inny typ stosunków gdzie nie dążymy do żadnego rezultatu, w które angażujemy

się jedynie dla nich samych i którymi cieszymy się ze względu na to czym są a nie na to co

mogą nam przynieść. Tak jak np. z przyjaźnią. Tutaj przywiązanie rodzi się ze znaków

wzajemnej bliskości i trwa we wzajemnym dzieleniu się swymi osobowościami. Przyjaciela

lubimy za to jakim jest a nie za to kim będzie. Stosunek do przyjaźni nie polega zatem na

kwestiach użyteczności, a na więzach bliskości.