Rene Descartes - „Rozprawa o metodzie" (części: I - IV)
Część I: Na wstępie rozróżnia Descartes dwa pojęcia: rozsądek (rozum) i umysł. Rozsądek jest niczym innym, jak tylko zdolnością odróżniania prawdy od fałszu (prawda, natomiast, tyczy się ustalenia, czy posiadamy daną ideę, czy też nie). Został równo rozdzielony wszystkim ludziom (nikt nie twierdzi, że mu go brakuje), ale nie znaczy to, by u wszystkich pozostawał w równej dyspozycji. Rozsądku należy używać, by nie osłabiać jego dyspozycji. Domeną umysłu, z kolei, są różnorakie funkcje myślenia: pamięć, wyobraźnia, myślenie dyskursywne.
Descartes tłumaczy też powód, dla którego rozpoczął prace nad swoją metodą. W ujęciu scholastycznym nauki miały być źródłem jasnej i pewnej wiedzy o rzeczach. Kiedy wreszcie udało mu się je poznać, spotkał go zawód. Filozof nie odnalazł tego, czego szukał ani w naukach, ani w podróżach. Pozostało mu zagłębić się w samego siebie, aby odnaleźć wiedzę pewną, matematyczną, analityczną.
Na marginesie zostaje też zapisana koncepcja wykładania owej metody. Descartes jest bardzo ostrożny. Nie tylko zakłada, że istnieją inne, być może pewniejsze drogi prowadzące do prawdy, ale i przyjmuje do wiadomości, że może się mylić. Nie narzuca swojego systemu nikomu, a jedynie go wykłada. Co więcej, stwierdzhttps://notatek.pl/rene-descartes-rozprawa-o-metodziea, że dla większości ludzi nie będzie pożyteczne podążanie za jego tokiem myślowym (ze względu na nierówne zdolności umysłowe) - powinni się oni trzymać gotowych wzorców.
Część II: Drugą część rozpoczyna Descartes od konstatacji, że dzieła złożone z wielu osobno powstałych części, wykonane rękami rozmaitych mistrzów są zazwyczaj mniej doskonałe od tych zaprojektowanych i wykonanych przez jedną tylko osobę. W tym miejscu rozpoczyna budowanie nowego monumentu - usuwa z siebie cały stary system naukowy, wraz z fundamentami, rozpoczyna swoją samotną wędrówkę w ciemnościach - dla bezpieczeństwa, powolną (lepiej posunąć się niewiele do przodu, niż upaść).
Descartes rozpoczyna swoje zadanie od sporządzenia planu dzieła i wyboru odpowiedniej metody. Postuluje zastąpienie arystotelesowskiej logiki (maszyny, która działa jedynie we własnym obrębie), a także geometrii i arytmetyki czymś nowym, prostszym, mającym zastosowanie praktyczne (obok braku zastosowania praktycznego zarzuca Descartes geometrii, że „nuży umysł" i że coś jest z nią nie tak, skoro istnieją ludzie, którzy mylą się nawet w najprostszych jej twierdzeniach).
Przychodzi czas na wyznaczenie czterech reguł metody:
- nie przyjmować żadnej rzeczy za prawdziwą, zanim nie pozna się jej w sposób oczywisty (oczywistość oznacza logiczną konieczność, wystarczające dla Kartezjusza kryterium prawdy):
- (…)
…. W tym miejscu Descartes dokonuje nieuprawnionego przeskoku myślowego, z miejsca utożsamiając najdoskonalszą istotę z Bogiem chrześcijańskim. Przy okazji przytacza też dowód ontologiczny Anzelma z Canterbury. Jego własny dowód, w którym obecność w umyśle idei Boga dowodzi formalnego istnienia Boga nosi nazwę dowodu psychologicznego.
Kartezjusz dowiódł więc istnienia siebie samego, ale nie istnienia innych ludzi…(…) nawet najbardziej wątpliwych, skoro już się raz na nie zdecydowało (metafora z zagubionym w lesie), starać się zawsze przezwyciężać siebie, a nie los, przyzwyczaić się do przeświadczenia, że nie ma niczego, co byłoby całkowicie w naszej mocy, prócz naszej myśli;
Sceptycyzm Descartesa jest pewną metodą. Ma ona jednak inny cel, niż poznawczy sceptycyzm filozofów starożytnych. Jest eksperymentem, który ma wieść
... zobacz całą notatkę
Komentarze użytkowników (0)